|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 9:56, 12 Kwi 2010 Temat postu: Min.Sparw Zagranicznych żle przygotowało rejs do Katynia |
|
|
Media przypuszcają ,że żle przygotowano rejs samolotu ,ktorego lądowanie przewidziano na niezbyt dobrze przygotowanym infrastrukturalnie lotnisku w Smoleńsku " podaja że lampki naprowadzjące na pas startowy zawieszone były na okorowanych kolkach drewnianych same żarowki bez obudowy" ..ponadto pilot polskiego samolotu oraz zaloga pilotow nie rozmawiali po rosyjsku z wieża kontroli lotu nie znajac tego jeżyka . WEDŁUG RELACJI KONTROLERA ROSYJSKIEGO tlumacz nie znal się na cyfrach kontroli lotu . Wielu fachowcow ocenia że polski pilot nie orietował sie w wysokosci położenia samolotu ,nadlatywał do pasa za nisko zahaczając o wieżę radiową skrzydłem ,obrywając jego część ,co przechyliło samolot na bok.... ,Samolot Prezydencki ,scinał wierzcholki drzew na kilka kilometrow przed lotniskiem ,gubił dolne cześci poszycia ,wyglada na to , pilot wogole nie znal swojego położenia wysokosci . ...zle byl naprowadzony na pas we mgle . To jest przerazające jak wielkie zaniedbania nastapiły ,jak zignorowano zasady pilotażu w flocie powietrznej naszego rzadu . Radosław Sikorski ,Minister Spraw Zagranicznych RP nie zabiera jak dotad głosu ... WOGOLE NIE ODZYWA SIĘ ...
Najprawdopodobniej zbyt duzo narozrabiał jako KANDYDAT NA PREZYDENTA obrazajac Lecha Kaczyńskiego jeszcze za życia w marcu br. osmieszając urzedującego Prezydenta Leczha Kczyńsakiego podczas swojej kampani wyborczej w Bydgoszczy . Ponadto coraz częściej specjalisci dopatrują się błedow w przygotowaniu tego rejsu na teren Rosji .... wiadomo jak tam jest . Najprawdopodobniej wiele sie zmieni w procedurach spraw zagranicznych po tej katastrofie . Napewno tez, że na taki stan zeczy miała wplyw niechęc jaka obecny rzad pałał do ŚP.LECHA KACZYŃSKIEGO i JEGO PREZYDENTURY.
Ten rejs do Katynia 10.04.2010 nie mial wsparcia polskiego rzadu . Liczyl się tylko wizyta Tuska i spotkanie z W.Putinem .Platforma chciała zbić kapitał polityczny i pokazać że wizyta DELEGACJI TUSKA jest najwazniejsza . Należy dodac że OBCHODY KATYŃSKIE TUSK-PUTIN byly wywolane na zamowienie polityczne ,obchody natomiast trzy dni póżniej 10 .04.2010 byly to obchody 70 ROCZNICY ZBRODNI KATYŃSKIEJ planowane od lat i PREZYDENT ŚP LECH KACZYŃSKI OD DAWNA POTWIERDZAŁ SWOJA OBECNOSC . NAJPRAWDOPODOBNIEJ PAN BÓG wyjasnił całą sprawę . SPORY POLAKOW ,GRY POLITYCZNE ZAMILKLY PO KATASTROFIE LOTNICZEJ NAD LASEM KATYŃSKIM . Gorzka lekcja życia , cios zadany Narodowi Polskiemu ma jakis niewytlumaczalny wymiar OPAMIETANIA SIĘ NARODU POLSKIEGO ... QUO VADIS
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 10:49, 12 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 15:06, 12 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Smoleńskie wrota od stodoły
Autor: zezowaty Zorro o 06:42 Etykiety: RUS
Ma rację redaktor "Skrzydlatej Polski" Tomasz Hypki, że sobotnia tragedia nie powinna się wydarzyć. Nie tylko dlatego, że dowódcy rodzajów sił zbrojnych - w dodatku z szefem sztabu na czele - nie mają prawa jeździć razem. To mało. Niespotykana w skali historii katastrofa nie powinna była się wydarzyć, bo zdarzyć się - tak jak ją przedstawiono - nie mogła. Co jest nie tak z tym obrazkiem? Oto najważniejsze fakty i znaki zapytania.
Samolot z polską delegacją prezydencką na obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskiej podchodzi do lądowania na lotnisku wojskowym Smoleńsk Sewiernyj (ICAO: XUBS) ok. godz. 8:40 czasu polskiego (-2h czasu moskiewskiego). Wykonuje kilka okrążeń przed zejściem, z powodu gęstej mgły. Wieża kontroli lotów zaleca przejście na lotnisko w Mińsku, lub inne, z powodu chwilowego zamknięcia XUBS (gęsta mgła). Pilot postanawia lądować mimo to. Przy drugim podejściu do lądowania, podczas nalotu i wykonując ryzykowny manewr gwałtownego skrętu na skrzydle, maszyna o 8:56 roztrzaskuje się, wybucha i płonie w szczątkach kilkaset metrów od początku pasa lotniska. Nikt z pasażerów i załogi nie przeżył. Szczątki maszyny, rozrzucone są na znacznej przestrzeni, co jest niezaprzeczalnym dowodem eksplozji. Leżą kilkadziesiąt - sto kilkadziesiąt metrów w bok od linii pasa startowego, co tłumaczyłoby rozpaczliwy manewr pilota, próbującego skręcić i naprowadzić tutka 101 na linię pasa.
Gęsta mgła
Zapisy pogodowe i zeznania świadków są zgodne: rano zamglenie (mist) przechodząca przed godziną dziewiąta czasu polskiego w mgłę (fog). Temperatura gruntu i powietrza w okolicach zera: +1..+3 C, wilgotność względna bardzo wysoka 95-98%. Opar nieprzejrzystej mgły pojawił się jakby na zamówienie tuż przed przylotem prezydenckiego samolotu. Jeszcze o g. 8.30 lądowania odbywały się normalnie. Zaledwie o g.8 wylądował Jak-40 z polskimi dziennikarzami do obsługi wydarzenia.
Dziwna eksplozja
Świadkowie naoczni, pracownicy bazy i mieszkańcy potwierdzają, że samolot skręcał na bardzo niskiej wysokości, zahaczając niemalże o samochody jadące lokalną drogą. Kierowcy i przechodnie widzieli upadek oraz wybuch i pożar. Niektórzy twierdzą, że wybuch miał miejsce zanim maszyna rozbiła się o ziemię. Jak na sprawę nie patrzeć, Tupolew 154 jest konstrukcją typu nie gniotsa, nie łamiotsa. Prędkość przy lądowaniu jest znikoma, rzędu 200 km/h (i stąd wynika niebezpieczny brak manewrowości) i trudno przy takiej prędkości wytłumaczyć wrak w kawałkach. Wbrew wyobrażeniom samolot to nie jest latająca bomba, która przy uderzeniu wybucha. Więcej - paliwo lotnicze pali się jak każde inne, a wybucha tylko starannie zmieszane z tlenem. Jak zatem wytłumaczyć wybuch? Nijak. Przy tej prędkości wrak samolotu powinien być w jednym kawałku. Dodatkowo trzeba uwględnić, że - zgodnie z oficjalną wersją oraz relacjami świadków - prezydencki tutek zahaczał o drzewa, więc spadł efektywnie z wysokości ok 20 m. Cały impet uderzenia pochodził zatem od ruchu w poziomie, przy minimalnej prędkości. Co wywołało eksplozję? Nie wiadomo. Rzadki zagajnik, w którym leżą szczątki, właściwie nie powinien być nawet przeszkodą przy szczęśliwym lądowaniu w lini prostej. Znane są przypadki awaryjnych lądowań Tu-154 na polach. Jeden z nich lądował dla przykładu w ten sposób szczęśliwie z płonącym ładunkiem papierosów, po czym spłonął na ziemi, bo załoga nie zdołała ugasić ognia. Tutek potrafi wylądować nawet jako płonąca pochodnia (i nie wybuchnąć w trakcie).
Dziwne podchodzenie
Tu-154 ma konstrukcję konia roboczego i dlatego z lubością jest używany w wersji transportowej przez różnej maści mafie. Potrafi wylądować bezpiecznie (i wystartować) w metrowym śniegu oraz na polnej drodze. Nie ma lepszego samolotu dla przemytników. Skoro tak, dlaczego nie mógł położyć się na podsmoleńskim zagajniku? Bo pilot najwyraźniej będąc tuż nad ziemią, zorientował się, że pas lotniska jest z boku i do niego już nie zdążył dolecieć. Jeszcze raz: maszyna spadła przed pasem startowym, a nie za nim, jak by należało oczekiwać przy nieudanym podchodzeniu. Pilot celował w niewłaściwe miejsce na mapie. Czy był pijany, czy przyrządy wskazywały mu niewłaściwe położenie? Po co podejrzane akrobacje, kiedy każde dziecko wie, że podchodzi się do lądowania na prostej, w razie zbyt małej/dużej prędkości podnosi się dziób do góry, zatacza wyżej koło i znowu podchodzi się na prostej. Tu jednak było inaczej. Pilot Protasiuk wyprowadził maszynę z boku pasa, za nisko i - zamiast ją poderwać na prostej - nagle skręcił. Do pasa nie doleciał. Wrota od stodoły były krzywe, czy Protasiuk krzywo patrzył? Bo że specjalnie chciał lądować po ułańsku, "z bokowca", nikt normalny nie uwierzy, a na pewno Tomasz Hypki. Szczątki leżą z boku pasa, to jest bezsporne.
Cztery podchodzenia
Zadziwiające, że pilot rzekomo próbował posadzić maszynę aż czterokrotnie. Należałoby oczekiwać, że podda się przy drugiej próbie i poleci na lotnisko awaryjne. Relacja o czterech próbach pochodzi prawdopodobnie z tv Polsat, na którą powoływali się rosyjscy komentatorzy w pół godziny po zdarzeniu. Według konfrontacji z relacjami świadków cztery podejścia są legendą, a katastrofa zdarzyła się przy pierwszym, bądź co najwyżej drugim podejściu. Pilot nie był maniakiem tego lotniska, tylko racjonalnie ocenił swe szanse na udany lot, będąc przeświadczonym, że potrafi znaleźć pas, nawet nie widząc go dokładnie. Warto zaznaczyć, że w chwili katastrofy widoczność wynosiła kilkaset metrów, więc pilot - znając właściwe położenie pasa - musiał na niego wyjść aby z bliska móc zobaczyć. Kłopot w tym, że wyszedł na niewłaściwy punkt.
System naprowadzania
Lotnisko wojskowe Smoleńsk Sewiernyj (XUBS) w odróżnieniu od cywilnego LNX nie posiada nowoczesnego systemu nawigacji ILS, w związku z tym w warunkach słabej widoczności nie zezwala się na lądowania, bowiem na instrumentach pokładowych nie widać dokładnego umiejscownienia pasa. Jednak przez dziesięciolecia na Siewiernym stacjonowała jednostka lotnicza, którą rozformowano w październiku 2009. Jakoś maszyny lądowały, w każdych warunkach pogodowych. Jak to robiły w nocy? Jak zwykle prosto - światła plus sygnalizacja radarowa wieży. Można zatem wylądować nawet po ciemku, kłopot tylko z wyznaczeniem, gdzie jest pas. Ciekawe, że potwierdzają się relacje iż przed Tupolewem podobny manewr ułańskiego skrętu na skrzydle wykonał Illiuszyn. Czyżby uległ temu samemu złudzeniu, co polski pilot? Prawdopodobnie.
Liczba ofiar
Biorąc pod uwagę siłę uderzenia, trudno jest uwierzyć, iż cała załoga i pasażerowie - przy upadku z wysokiego drzewa w ruchu ślizgowym - przypięci pasami do foteli, zginęła. Jednak taką informację podano krótko po zdarzeniu, a mianowicie w ok. pół godziny po nim, kierując się relacjami świadków i strażaków. Jednakże uporczywie pojawiają się pogłoski o trzech uratowanych, które są dementowane. Abstrahując od dziwnej hekatomby, którą trudno jest wytłumaczyć komuś, kto trochę latał i widział wypadków, zadziwiająca jest szybkość przekazania tej informacji. W normalnym toku wydarzeń liczbę ofiar podaje się po pewnym czasie, po spenetrowaniu wszystkich szczątków i dokładnym policzeniu. Tu stało się inaczej. Ratownicy od razu wiedzieli że nikt nie przeżył, bo nie ma czego zbierać. Zatem zniszczenia (wybuch) musiały być potworne, niewspółmierne do zdarzenia.
Ciekawe sąsiedztwo
O ile lądowisko Siewiernyj od niedawna, bo zaledwie od października ub.r. ma podwójne, cywilne i wojskowe zastosowanie, nie jest lądowiskiem bagatelnym. Wystarczy spojrzeć na google maps, aby uzmysłowić sobie, że Smoleńsk jest jednym z głównych centrów rosyjskiego przemysłu lotniczego. Z tego właśnie powodu wokół średniowiecznej twierdzy istnieje gęsta sieć kolejowa oraz liczne lądowiska. Z racji dobrej dostępności transportowej (węzeł kolejowy), wybrano to miejsce dla egzekucji polskich jeńców.
Pas XUBS ma długość aż 2,5 km, co powoduje że mogą na nim lądować wszystkie samoloty. Jeśli polski tupek 101 dotarłby do niego, mógł bezpiecznie lądować na ślepo i bez hamulców. Jednak do pasa nie doleciał...
Na zdjęciach wraka widać prześwitujące przez drzewa zabudowania hangaru. Kto ciekawy, znajdzie te budynki na zdjęciach satelitarnych. To hangary zakładów lotniczych Jakowlewa, produkujących samoloty Jak. Z rampy i pasa Siewernego korzystają do dziś dla prób, startów i lądowań remontowanych maszyn. Smoleńsk jest siedzibą centrali fabryki lotniczej Jakowlew, w pobliskim Mińsku (kilkadziesiąt km na zachód, na Białorusi) znajdują się główne zakłady produkcyjne.
Polski pilot, mistrz w swoim fachu był proszony o przejście na lotnisko awaryjne z powodu mgły, nie zdecydował się jednak na rezygnację z lądowania, bowiem ufał w swoje siły. Według sąsiedztwa sądząc, miał rację. Cywilne lądowisko Jużnyj było w tym momencie także pokryte mgłą, a ma krótszy pas. Pobliski Mińsk to kilkadziesiąt km podróży powrotnej ad hoc organizowanym transportem samochodowym, strata kilku godzin. Pas Jużnego jest szeroki i długi, po obu stronach ma po pół kilometra trawy, na której pilot mógł posadzić Tupolewa z zamkniętymi oczami i po pijanemu. Byle tylko podejść do ziemi, tupek może gładko lądować na każdej nawierzchni, nawet w szczerym polu.
Latający wrak
O ile Tupolewy zapisały się w swojej służbie sporą awaryjnością, były w doskonałej formie. Tu z numerem 101 przeszedł przed ostatnią Wigilią u rosyjskiego producenta w Samarze regularny remont generalny, dający mu gwarancję na kolejne pięć lat latania. Mimo wieku - 30 lat - miał wylatane zaledwie pięć tysięcy godzin, na trzydzieści przewidziane na czas życia, więc można powiedzieć, że został wyeksploatowany w 1/6. Miał unowocześnioną awionikę i nie powinien sprawiać poważnych kłopotów. O ile TU-154 jest obecnie modelem muzealnym, bo nie produkowanym i wycofanym z ekspolatacji z najważniejszych linii, w tym chińskich i Aerofłotu, z racji nadmiernej konsumpcji paliwa i przekroczonych norm hałasu, tragiczny tupek 101 był technicznie w wyśmienitym stanie technicznym i mógł jechać w każdą podróż. Ta sama maszyna wiozła przed kilku dniami premiera Tuska na uroczystości w Katyniu z udziałem premiera Putina. Tupolew jest po prostu jak mercedes beczka. Ten konkretnie model miał nawet świeżo chromowane dekle.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 22:13, 12 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Kruczek ...duzo wyjaśniasz . .Osoby odpowiedzialne za logistyke ,przygotowanie wyprawy w głąb Rosji samolotem pasazerskim powini wzmocnić czujnośc , zainstalować dodatkowe mierniki pokladowe wysokosci ,laserowe ,na podczerwień ,ultradzwiekowe "sonary" aby poziom odleglości od ziemi ,od wiezy kontroli lotu okreslały co do jednego centymetra . Samoloty laduja i startuja w nocy ,we mgle i sniezycy laduja w polu i na wodzie .ELEKTRONIKA JEST NIEZAWODNA W XXI wieku. Nawt samochody osobowe maja juz czujniki zblizania sie do przeszkody skorelowane z torem ruchu samochodu a co dopiero SMOLOTY No1 w Polsce .Ponadto ... 200 metrow od pasa startowego nie powinien rosnać las i chabazie tak jak to jest w Smoleńsku..LOGISTYKA zawiodła ..samolot pasazerski nie powinien ścinać drzew przed pasem startowym ..zignorowano wszelkie zasdy pilotażu samolotu pasażerskiego...Uważam ,ze dziennikarze wyjaśnia cała sprawę śmierci 96 POLAKOW .Reszte dokończą Rodziny Ofiar skarząc POLSKI RZAD w sprawach cywimych o odszkodowania za smierć swoich bliskich.
RZAD POLSKI nie ma za bardzo interesu w wyjasnieniu sprawy katastrofy gdyz gdyby okazało się że wina leży po stronie POLSKIEJ to w prostej linni odpowiada za to MINISTER RADOSŁAW SIKORSKI . BYŁA TO WIZYTA ZAGRANICZNA a RZAD POLSKI TO FINASOWAŁ I PRZYGOTOWYWAŁ LOGISTYCZNIE .
Rosjanie ewidentnie przerzucają przyczyny katastrofy na strone POLSKĄ . PTO FRAGMENT WYPOWIEDZI ""...........Wiceszef rosyjskich sił powietrznych mówił wczoraj , że załoga prezydenckiego Tu-154, kilka razy zignorowała komendy kontrolerów lotów. Według wiceszefa rosyjskich sił powietrznych Aleksandra Aloszyna, kiedy samolot znajdował się około dwóch i pół kilometra od lotniska, kontrolerzy zauważyli, że maszyna zwiększyła prędkość i zmieniła kąt lądowania.
Kontroler lotów przekazał załodze komendę rezygnacji z manewru. Gdy załoga nie wykonała polecenia, kilka razy przekierowywał maszynę na rezerwowe lotnisko w Mińsku. Załoga i tej komendy nie posłuchała, i postanowiła wylądować - powiedział Aloszyn..........." cos w tej organizacji lotu zawiodło ,napewno procedury zachowania sie pilota polskiego wg wersji rosyjskiej dlaczego sie nie sluchał Rosjan ,dlaczego wykonywali manewry niezrozumiałe do swojego połozenia w powietrzu przed pasem do ladowania
oto inna wypowiedz analizy katastrofy pod Smoleńskiem..
"
Łukasz Cieśla
2010-04-12 10:10:42, aktualizacja: 2010-04-12 16:40:34
Błąd pilota, złe warunki atmosferyczne, złamanie procedur czy usterka maszyny - to cztery najczęściej wymieniane przyczyny katastrofy samolotu pod Smoleńskiem. Każdą z nich będą badać polscy prokuratorzy wojskowi, którzy w sobotę polecieli na miejsce katastrofy pod Smoleńskiem.
- Nasi prokuratorzy biorą udział w czynnościach prowadzonych na miejscu tragedii, a jeden z nas będzie w Moskwie uczestniczył w identyfikacji zwłok - mówił płk Krzysztof Parulski, szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Zobacz także:
Pilot Filus o katastrofie: Oni nie cierpieli, to była chwila
Pod Smoleńsk ma dotrzeć także płk Waldemar Praszczyk, prokurator z wieloletnim doświadczeniem w wyjaśnianiu katastrof lotniczych. Zajmował się m.in. ustaleniem przyczyn rozbicia się wojskowej casy pod Mirosławcem dwa lata temu. Tamta katastrofa jest często przypominana w związku z tragedią spod Smoleńska. Przypomnijmy, że wówczas zginął kwiat polskiego lotnictwa.
- Po tamtej tragedii wiele mówiło się o tym, że najważniejsze osoby nie powinny lecieć jednym samolotem. Obawiam się, że nie wyciągnięto wniosków z tamtej katastrofy - mówi jeden z wysokich rangą żołnierzy.
Sprawa casy i prezydenckiego samolotu ma jeszcze jedną analogię. Obie maszyny miały kłopoty przed lądowaniem i rozbiły się tuż obok pasa startowego. Choć śledztwo dotyczące casy jeszcze trwa, to oficjalnie wskazuje się na błędy w technice pilotażu. Utratę siły nośnej przez samolot.
Niewykluczone, że podobny błąd pilota wpłynął na katastrofę pod Smoleńskiem. Eksperci podkreślają, że manewry wykonywane przez pilota prezydenckiego samolotu były bardzo ryzykowne. Tupolew mógł wykonać zbyt gwałtowny skręt podczas podejścia do lądowania. Wiadomo, że leciał zbyt nisko. W efekcie prawdopodobnie utracił siłę nośną i spadł na ziemię. Fachowcy mówią w takich sytuacjach, że samolot "przepadł" - utrata siły nośnej oznacza, że maszyna spada w dół niczym kamień. Zwiększanie obrotów silnika w takiej sytuacji niewiele daje.
Polscy eksperci zwracają uwagę na zachowanie pilota prezydenckiego tupolewa. - Z informacji, które posiadam, wynika, że popełnił błąd - twierdzi Piotr Laskowski, niezależny ekspert lotniczy, były publicysta "Polski Zbrojnej". - Ocena sytuacji zawsze zależy od pilota. Czterokrotne podchodzenie do lądowania, w trudnych warunkach atmosferycznych, wskazuje, że granice zdrowego rozsądku zostały przekroczone.
Laskowski twierdzi, że piloci często niechętnie podchodzą do konieczności lądowania na innym lotnisku. Wiąże się to z nieoczekiwanymi komplikacjami. Czasami też chcą pokazać, że ich umiejętności są tak duże, iż poradzą sobie z posadzeniem maszyny na płycie lotniska.
- Przed laty w Powidzu doświadczony pilot, lecąc ze swoim uczniem na Su-22, próbował wylądować na macierzystym lotnisku. Pogoda jednak była kiepska, nad pasem startowym unosiła się mgła. W efekcie światła hangarów pomylił ze światłami pasa startowego. Obaj zginęli - wspomina Laskowski.
I tu dochodzimy do drugiej możliwej przyczyny wypadku. Mogło nią być zignorowanie przez pilota zaleceń obsługi lotniska w Smoleńsku. Ze źródeł rosyjskich wynika, że kontrolerzy lotu sugerowali Polakom udanie się do innego portu lotniczego. Powodem była słaba widoczność. Polscy piloci nadal jednak krążyli nad płytą lotniska i mieli nie stosować się do poleceń obsługi naziemnej. Rosyjski publicysta Michaił Leontiew, powołując się na informacje zawarte w czarnych skrzynkach, wczoraj mówił otwarcie, że pilot otrzymał rozkaz lądowania. Polecenie miało paść z ust prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Opinii tej nie potwierdzają oficjalne źródła rosyjskie.
Kluczowa w weryfikacji informacji rosyjskiego publicysty będzie analiza rozmów między kabiną pilotów a obsługą lotniska w Smoleńsku. W ten sposób udało się odtworzyć ostatnie chwile przed katastrofą.
Kolejnym powodem rozbicia się prezydenckiej maszyny mogły być po prostu złe warunki atmosferyczne. Lotnicy, którzy pilotowali tupolewa, byli najlepszymi z najlepszych. Część źródeł podaje, że tragiczna próba lądowania nie była czwartą, ale pierwszą. Samolot po prostu kilka razy okrążył lotnisko, by piloci mogli wybrać odpowiedni sposób podchodzenia do lądowania. Z serwisu "Konsomolskiej Prawdy" wynika, że wieża kontroli lotów ostatecznie dopuściła lądowanie. Decyzję tę pozostawiła jednak pilotowi. Ten mógł ocenić, że jest w stanie posadzić maszynę na pasie startowym. Nie był samobójcą, wiedział, że ryzykuje nie tylko życie pasażerów, ale również własne. Gęsta jak mleko mgła sprawiła jednak, że nie znalazł się na linii pasa startowego. Podczas próby lądowania maszyna zahaczyła o czubki drzew i spadła nieopodal pasa startowego.
Jeśli tak było, to powodem błędu mogła być usterka techniczna samolotu, czyli czwarty ewentualny powód tragedii. Prezydencki tupolew, choć wysłużony, przeszedł niedawno remont. Trudno przypuszczać, że niesprawna maszyna zostałaby dopuszczona do lotu z najważniejszymi osobami w państwie na pokładzie. Świadczy o tym przypadek polskich dziennikarze, którzy lecieli w sobotni ranek do Katynia. W maszynie, którą pierwotnie mieli lecieć na uroczystości, stwierdzono usterkę. Przesiedli się do innego samolotu. Z drugiej jednak strony według europejskich ekspertów tupolewy znajdują się na czarnej liście pod względem awaryjności. "
Bardzo licze na dziennikarzy chociazby takich jak przedstawiłeś ze "SKRZYDLATEJ POLSKI"
"Kruczek " jak masz jakieś artrykuły to wklej .Chciałbym poznac prawde o tym ladowaniu ZE SKUTKAMI KATASTROFY .Prawda okrutna mniej boli niz zafałszowane fakty ,ktore zazwyczaj służa POLITYKOM
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 9:48, 13 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Dark
Mistrzu
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 2307
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Śro 17:54, 14 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
kompozycja zdjęć przedstawiająca wszystkie uszkodzone drzewa na trasie lotu:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Black Dark dnia Sob 10:09, 17 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 19:56, 14 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ja caly czas licze na to ze dziennikarze dotra do prawdy .W XXI wieku jest raczej niemozliwe aby nie trafić na kierunek osi pasa do ladowani samolotu .
Tak jak pisałem nawet laik ogladajac zamieszczony link w ktorym strona rosyjska pokazuje nieuchronnosc katastrofy z braku wycelowania w oś pasa startowego , ustalając kierunek lotu jaki wyznaczja poscinane wierzchołki drzew.
Polskie lotnictwo wojskowe na przestrzeni 2 lat dosiega dwie katastrofy lotnicze tuz przed lotniskiem .Dwie katastrofy podobne gdyz samoloty przed lotniskiem traca siłę nosna i spadaja jak kamień na ziemie tuz przed lotniskiem .
Gdyby okazało sie , ze pilot rozbił sie podczas pierwszego podejscia tak jak to sugeruja rosjanie oznaczałoby to że katastrofa pod Smoleńskiem ma coraz wiecej tajemnic co sie tak naprawde wydarzyłó że ladowano na drzewa poza kierunkiem i zdala od pasu do ladowania .Gdyby utrzymany był chociaz kierunek lotu ale nic nie wskazuje na to , że pilot znał swoje położenie w przestrzeni ..... RUTYNA ? CZY SABOTAŻ ..? Polski Rząd napewno juz wie co sie wydarzyło ,gdyz media puszczaja pierwsze informacje z "czarnych skrzynek" ...Piloci wiedzieli że samolot rozbije się na 3-5 sekund przed katastrofą czyli wtedy gdy samolot zaczał scinać drzewa .TAKI FIZYCZNY SYGNAŁ ZDERZEŃ SAMOLOTU Z Z DRZEWAMI NIE DAWAŁ SZANS NA POMYSLNE LADOWANIE ....CO TAK NAPRAWDĘ SIĘ WYDARZYŁO ?
Polski "TITANIC" Tu 154 numer boczny 101 był tak pewny ze do celu doleci ,ze nawet nie ubezpieczyli tego rejsu....?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 13:01, 15 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
CORAZ PRAWDOPODOBNIEJSZA STAJE SIE WERSJA PRZYCZYN KATASTROFY T-154 POD KATYNIEM ..... ZAWIODŁA WYOBRAZNIA ROZSADNEGO PILOTAZU W TRUDNYCH WARUNKACH ATMOSFERYCZNYCH ...PODCZAS MGŁY NAD LOTNISKIEM ..
OTO ROSYJSKI ARTYKUŁ O WSTEPNYCH JESZCZE NIEPOTWIERDZONYCH PRZYCZYNACH KATASTROFY .."
Warunki atmosferyczne na lotnisku w Smoleńsku, gdy lądował tam polski samolot prezydencki Tu-154M, były nie trudne, lecz ekstremalne - informuje dziennik "Kommiersant", powołując się na źródło w komisji badającej przyczyny katastrofy.
- Prawdopodobieństwo katastrofy przy takim lądowaniu było bardzo wysokie. Pilot prezydenckiej maszyny dobrze o tym wiedział. Niemniej poszedł na nieuzasadnione z punktu widzenia wszystkich instrukcji latania i elementarnego zdrowego rozsądku ryzyko - cytuje rosyjska gazeta swojego anonimowego eksperta.
"Kommiersant" podaje, że w momencie lądowania polskiego samolotu nad lotniskiem wisiała gęsta mgła, której dolna granica przebiegała zaledwie 30 metrów nad powierzchnią ziemi; bezpośrednia widzialność we mgle wynosiła tylko 200-400 metrów.
- Taką odległość schodzący do lądowania samolot pokonuje w ciągu sekund, dlatego - jak twierdzą specjaliści - prezydenccy piloci zniżali się w dosłownym tego znaczeniu na ślepo - pisze dziennik.
Według "Kommiersanta", zainstalowany w polskim Tu-154M system nawigacyjny, potrafiący określać trajektorię schodzenia, w danym wypadku nie mógł być pomocny, ponieważ lotnisko w Smoleńsku nie jest wyposażone w odpowiedni system lądowania (Instrument Landing System, ILS).
Lotnisko wojskowe w Smoleńsku dysponuje tylko prymitywnym systemem OSP, sygnalizującym pilotowi jedynie mijanie poszczególnych punktów orientacyjnych. Dla lądowania z OSP bezpośrednia widzialność musi wynosić 1800 metrów, a dolny pułap zachmurzenia nie może być wyższy niż 120 metrów nad ziemią.
Rosyjska gazeta podaje, że w czasie podejścia do Smoleńska tamtejsi kontrolerzy poinformowali załogę, że lądowanie jest niemożliwe i zaproponowali odejście na lotnisko zapasowe w Mińsku lub Moskwie, jednak dowódca nalegał na zejściu do punktu podejmowania decyzji, które w wypadku Tu-154M wynosi 100 metrów nad lotniskiem.
""""""""""""""""""""""""""""""""""""
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 13:03, 15 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 17:40, 15 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
CYT Z WP
..........""Z lasu wyleciał sam kadłub
Lekko przechylona maszyna zawadziła skrzydłem o wierzchołki drzew i zboczyła z kursu. Zaczął się dramat. Konary rozrywały delikatne podwozie, jego fragmenty zaczęły odpadać. Maszyna opadając łamała wierzchołki drzew. Strasznie poharatany kadłub wyleciał z lasu nagle pojawił się się nad drogą do lotniska. Piloci musieli w tym momencie dostrzec betonowe budynki, dwie stacje benzynowe i jakieś magazyny. Prawdopodobnie wtedy włączyli dodatkowy ciąg w silnikach, bo maszyna w ostatniej chwili jakby przeskakuje nad tymi przeszkodami. Ale jest już bez wszystkich skrzydeł i stateczników. Udaje się ominąć budynek, ale wielki kadłub jakby staną dęba, a potem wbił się w błotniste i zalesione niewielkimi drzewami pole tuż przed płytą lotniska. Szczątki maszyny rozsypały się na przestrzeni kilkuset metrów. Siła uderzenia i ogień z rozlanego paliwa dokonuje rzezi na pasażerach i załodze...
..........."
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Dark
Mistrzu
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 2307
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Czw 22:45, 15 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Kod: | Ministerstwo potwierdziło już, iż pojawią się:
* Albania - Prezydent Republiki Albanii Bamir Topi
* Australia - Gubernator Generalny Quentin Bryce
* Bułgaria - Prezydent Georgi Parvanov
* Chorwacja - Prezydent Republiki Chorwacji Ivo Josipović
* Chiny - Specjalny Wysłannik Rządowy minister transportu LI Shenglin
* Czechy - Prezydent Vaclav Klaus
* Gruzja - Prezydent Republiki Gruzji Mikheil Saakasshvili wraz z małżonką
* Indie - Minister Spraw Zagranicznych S.M. Krishna
* Iran - Wiceminister Spraw Zagranicznych Republiki Islamu ds. Europejskich Ali Ahani
* Kosowo - Prezydent Republiki Kosowa Fatmir Sedjiu
* Kanada - Premier Rządu Stephen Harper
* Litwa - Premier Rządu Litewskiego Andrius Kubilis
* Macedonia - Prezydent Republiki Macedonii Gjorge Ivanov
* Mołdawia - Pełniący obowiązki prezydenta M. Ghimpu
* Nowa Zelandia - Gubernator Generalny Anand Satyand
* Palestyna - Specjalny Przedstawiciel Prezydenta Mahmouda Abbasa Nabil Shaath
* Rosja - Prezydent Dymitrij Miedwiediew
* Rumunia - Prezydent Republiki Rumunii Traian Basescu
* Słowacja - Prezydent Ivan Gasparovic
* Ukraina - Prezydent Wiktor Janukowycz
* Zakon Maltański - Wielki Kanclerz Zakonu Jean Pierre Mazery
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 19:24, 16 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Zawiódł system ostrzegawczy?
Prezydencki tupolew, który rozbił się pod Smoleńskiem, był wyposażony w nowoczesny system ostrzegania przed przeszkodami. Dlaczego nie zadziałał? - pyta "USA Today"
Chodzi o tzw. TAWS - specjalny system komputerowy, który z wyprzedzeniem ostrzega pilotów przed np. wzgórzami lub masztami antenowymi, które mogą napotkać, podchodząc do lądowania. Gdy pilot niebezpiecznie zbliża się do takiej przeszkody albo leci zbyt nisko, w słuchawkach rozlega się syrena, a męski głos wydaje polecenie: "Ziemia, ciągnij w górę". Alarm rozlega się też, gdy system wykryje, że samolot zaczął zbyt wcześnie schodzić do lądowania i grozi mu rozbicie się przed pasem startowym.
System działa na podstawie danych z wysokościomierza, barometru oraz GPS i cyfrowych map kuli ziemskiej. Odkąd wprowadzono go do użytku 20 lat temu, ani razu nie zawiódł, bo żaden z samolotów, na których go zainstalowano, nie rozbił się, podchodząc do lądowania. - Wielu ludziom uratował już życie - mówią o nim z uznaniem amerykańscy piloci wojskowi, którzy z TAWS latają od kilku lat.
System montuje się też obowiązkowo na pokładach wszystkich nowych samolotów. Dziś jedynie 5 proc. samolotów pasażerskich lata bez niego. Rok temu pomyślnie testy przeszła specjalna wersja TAWS opracowana dla helikopterów.
TAWS zainstalowano także w polskich rządowych tupolewach Tu-154. - Dlatego ta katastrofa robi się coraz bardziej tajemnicza - ocenia amerykański dziennik. System powinien uruchomić alarm na długo przed uderzeniem prezydenckiego tupolewa w antenę przed smoleńskim lotniskiem, dzięki czemu załoga miałaby czas, by podnieść samolot i przelecieć nad przeszkodą.
Cytowany przez "USA Today" ekspert od spraw bezpieczeństwa lotów twierdzi, że musiało się coś stać, skoro piloci zignorowali ostrzeżenia systemu. - Żaden pilot tego by nie zrobił, niezależnie od pogody i bez względu na presję, pod jaką był - mówi.
Inny z cytowanych ekspertów przypuszcza z kolei, że w bazie danych systemu TAWS mogło nie być kompletnych cyfrowych map okolic Smoleńska.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Więcej... [link widoczny dla zalogowanych]
"
POZOSTAJĄ JESZCZE DWA PYTANIE DO WYJASNIENIA ...
Dlaczego samolot prezydencki Tupolew -154 M nr boczny 101 LECIAŁ TAK NISKO NAD ZIEMIA NA JEDEN KILOMETR PRZED PASEM ORAZ DLACZEGO NIE TRAFIŁ KURSEM W OS LADOWISKA TYLKO 45 METROW OBOK SKORO WSZYSTKIE URZADZENIA DZIALAŁY PRAWIDLOWO ....?
Ladowanie na "grzbiet " bez skrzydeł wbijajac się w ziemie ,pożar .. dokonało rzezi pasażerów . gdyby odbyło się ladowanie na podwoziu nawet poza pasem ze skrzydlami dawalo to wieksze szanse uratowania pasazerów ....
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 19:50, 16 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 20:02, 16 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Mamy do czynienia nie tylko z akcją dezinformacyjną na skalę międzynarodową (sprzeczne wersje strony rosyjskiej zaczyna powtarzać potem prasa zachodnia, bo o polskich mediach nie warto wspominać), ale i z całym ciągiem poważnych, kardynalnych zaniedbań, które mogą rzutować na przebieg śledztwa, jak i na zabezpieczanie dowodów (swoją drogą, obawiam się, że polska strona w ogóle tego nie kontroluje – dziś słyszałem w radiu, że szczątki samolotu mają trafić na jakiś rosyjski parking strzeżony (?)).
Po pierwsze natychmiast powinna była zostać powołana międzynarodowa komisja w celu zbadania tego, co się wydarzyło pod Smoleńskiem, a nie komisja rosyjska, do której dokooptowano Polaków. Polski rząd był tak przerażony – choć niby do sytuacji kryzysowych byliśmy przygotowani, jak nas zapewniano – że na tak oczywiste rozwiązanie się nie zdobył. Obecność zachodnich specjalistów śledczych 1) ukróciłaby samowolę Rosjan i zarazem nie pozwoliłaby na takie scenki, jak wałęsanie się dzieci i innych gapiów po pobojowisku, 2) odciążyłaby nieco stronę polską, która najwyraźniej kompletnie straciła głowę (postawy Tuska i Komorowskiego w pierwszych godzinach po tragedii). Po drugie natychmiast należało rozpocząć (właśnie z udziałem zachodnich śledczych) przesłuchania świadków, ustalania listy pracowników wieży, badania, czy nie pojawiły się od niedawna jakieś zupełnie nowe osoby wśród pracowników, jaki mają związek ze służbami specjalnymi Rosji etc. Po trzecie należało natychmiast ogłosić, że do czasu zakończenia śledztwa i ostatecznego wyjaśnienia sprawy: nie ma mowy o żadnym wypadku, lecz rozważa się wariant najgorszy, tj. celowego działania zmierzającego do spowodowania katastrofy polskiego samolotu. Oczywiście bez wskazywania winnego, gdyż w takiej sytuacji mógłby to być zarówno zamach terrorystyczny, jak i działania sabotażowe lub utrudniające przeprowadzenie sprawnego osadzania maszyny.
Tymczasem mieliśmy i mamy do czynienia od samego początku (już w pierwszych minutach po ogłoszeniu zajścia katastrofy, jakiś Rosjanin w TVN24 mówi, by w nie winić za to Rosjan) – mimo wielu zdumiewających okoliczności towarzyszących katastrofie – z WYKLUCZANIEM wariantu o czyimś celowym działaniu, choć przecież – abstrahując od wątku rosyjskiego (który akurat dla mnie jest ewidentny) – Polsce już w latach 2003-2004 grożono zamachami terrorystycznymi w związku z zaangażowaniem w Iraku. Potem, w związku z zaangażowaniem w Afganistanie, zabito polskiego geologa. Przy czym w przypadku „drugiego Katynia” wszystkie tropy akurat prowadzą do Rosji, a nie do islamistów.
Rozmaici kolesie i koleżanki natomiast, którzy dzień spędzają na popijaniu kawki i ględzeniu, naraz autorytatywnie wypowiadają się od paru dni w polskich środkach przekazu przeciwko tym wszystkim ludziom, którzy w obliczu tej tragedii nie zwariowali i nie recytują wierszy za wzruszonymi prezenterami Jedynki (co jeszcze niedawno nie mogli się nadziwić temu, co wyrabia „rusofobiczny” Prezydent – aczkolwiek, jak już słyszymy – media znalazły nowy temat do wałkowania w ramach akcji „bądźmy razem”), ale właśnie uporczywie drążą tę sprawę, bo jest ona niezwykle poważna. Najważniejsze wydarzenie w naszej historii współczesnej nie może być bowiem skwitowane rosyjskim komentarzem, lecz wprost przeciwnie, powinno być wyjaśniane przez Polaków, bo to polska tragedia narodowa.
Mamy teraz kolejną, bardzo istotną, że tak powiem, próbę polskości. Kto w obliczu tej właśnie tragedii staje po stronie Rosji, a kto stara się pilnować polskiego interesu narodowego. Kto chce odkryć pełną prawdę o przyczynach katastrofy, a kto kłamie, dezinformuje lub jak matoł lub agent powtarza bezkrytycznie to, co co chwilę suflują Rosjanie (jest to szokujące, że ci ludzie do tego stopnia, a więc nawet po takiej tragedii, potrafią być oddani Moskwie). W tych dniach na nowo więc przechodzi próbę polskie środowisko dziennikarskie, które ma w końcu znakomitą okazję, by stanąć na straży dobra wspólnego, na straży spraw obywateli naszego kraju. Już jednak wiemy, że wielu, ogromna większość dziennikarzy tego egzaminu nie zdaje i pewnie nie zda. Tym lepiej dla tych, co go zdadzą, ponieważ będą mogli oni włączyć się w budowanie nowych, prawdziwie wolnych, a nie sterowanych przez agenturę mediów.
Dochodzą do nas niepokojące wieści…
Otóż wszystkie dokumenty dotyczące WSI, także komisji ds. służb specjalnych czy byłych agentów SB zostały przejęte około 2 godziny po informacji o katastrofie. W tamtym momencie nie było jeszcze wiadomo, czy Kurtyka przeżył czy nie.
Nastąpiło również przeszukanie warszawskiego mieszkania ś.p. Wassermana. Czego szukali tam funkcjonariusze możemy się tylko domyślać.
Szykują się poważne zmiany w wojsku, służbach specjalnych i wszystkich instytucjach państwa.
Nastąpiła próba przejęcia kierownictwa IPN i zablokowanie dotychczasowych ciał kolegialnych. Mianowany przez Komorowskiego następca Władysława Stasiaka, przejmuje gabinet zmarłego nie pozwalając wdowie po zmarłym ministrze na zabranie osobistych rzeczy zmarłego.
Zostaje odwołany dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Sławomir Dębski, bez podania powodów merytorycznych. Niepokojące sygnały dochodzą z ośrodków wojskowych.
Są sygnały o czystkach w biurze RPO, do porażających scen dochodzi w biurze BBN, a to wszystko pod przykrywką żałoby narodowej.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 20:03, 16 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 16:31, 17 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
OBECNY RZAD JEST POSREDNIO UMOCZONY W TĄ KATASTROFĘ.
Napewno należy zweryfikować procedury szkoleniowe pilotażu zwłaszca samolotami "wojskowymi" do jakich zaliczany był TUPOLEW 154 NR BOCZNY 101
Nik z obecnie rzadzących a zwłaszca Premier Tusk nie dementuje ostrych stwierdzeń rosyjskiej prasy czy przedstawicieli Komisji Lotniczej badajacej katastrofę lotnicza Tupolewa 154 nr boczny 101 .
Oto wstępne wnioski coraz bardziej wskazujace realne zaniedbanie POLSKICH PILOTÓW .Polska strona powinna wiecej informować o przyczynach katastrofy . RAZEM Z ROSJANAMI SIEDZA W TEJ KOMISJI I RAZEM ODSLUCHUJA TAŚMY Z REKORDERÓW .Dlaczego Polacy milcza ?. Rozumię ŻAŁOBĘ NARODOWĄ ALE strona prawna toczy sie za plecami ŻAŁOBY i jest tak samo potrzebna jak same Ceremonie Pogrzebowe. Prawda o tej katastrofie potrzebna jest ŻYWYM TU I TERAZ abu takie dramatyczny i katastroficzny pilotaz ograniczyc do minimum .Coś niedobrego dzieje sie z Polskim Lotnictwem .Mirosławiec byl skandalem .....KATASTROFA SMOLEŃSKA chyba bedzie jeszcze wiekszym ?? gdy sie okaże ze polskich pilotow zgubiła rutyna ,oraz rusofobia w stosunkach polsko-rosyjskich ,bo dlaczego nie odpowiadali na polecenia rosyjskiej wieży kontroli lotów ?
CYTAT""""""""
Rosjanie wskazują na polskich pilotów.Rosyjskie radio “Echo Moskwy” podało, że są trzy wersje katastrofy samolotu z prezydentem: złe warunki atmosferyczne, błąd pilotów lub niesprawność maszyny.Rosyjscy urzędnicy wskazują jednak na załogę polskiej maszyny. Zapis rozmów pilotów samolotu Tu-154 wskazuje, że polska załoga postanowiła lądować wbrew zaleceniom kontrolerów. Z powodu mgły i fatalnej widoczności kontrola zalecała lądowanie w Mińsku – powiedział Aleksander Bastrykin, zastępca prokuratora generalnego.Zdaniem świadków katastrofy przy lądowaniu nie było słychać hałasu silników lecz tylko “kilka dziwnych uderzeń”. Już wcześniej o błędach pilotów mówił wiceszef rosyjskich sił powietrznych.Załoga prezydenckiego samolotu kilkakrotnie nie wypełniła poleceń kontrolera lotu – gazeta.pl cytuje słowa Aleksandra Aloszyna. Rosjanie mieli informować załogę polskiej maszyny, że zbyt gwałtownie podchodzi do lądowania, ale ponoć nasi piloci nie reagowali. Aloszyn uważa, że to zachowanie doprowadziło do tragedii. Chodzi przede wszystkim o to, że 1,5 km przed lądowaniem pilot zwiększył kąt lądowania. Kontroler lotów przekazał załodze komendę rezygnacji z tego manewru. Gdy załoga nie wykonała polecenia, kilka razy przekierowywał maszynę na rezerwowe lotnisko. Załoga i tej komendy nie posłuchała i postanowiła wylądować – portal cytuje dalej rosyjskiego wojskowego.Także Igor Lewin, rosyjski minister transportu, wskazuje na błąd pilota, który podjął decyzję o lądowaniu przy widoczności zaledwie 400 metrów, zamiast wymaganego 1000 m. Samolot uderzył w 8-metrowe drzewo, a powinien być w tym momencie na wysokości 60 m – dodaje szef służb federalnych transportu lotniczego Aleksander Nieradko. Zobacz dwa filmy wyjaśniające przyczyny katastrofy prezydenckiego samolotu Tu – 154.
""""""""""""""""
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 16:42, 17 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 21:23, 17 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
"Samolot Prezydenta ląduje gdzie mu się podoba" oto pełny tekst przekopiowany z WP..
""""""Samolot prezydenta ląduje, gdzie mu się podoba." - to ostatnie słowa z kokpitu
"Samolot prezydenta ląduje, gdzie mu się podoba." - Takie były ostatnie słowa z cockpitu prezydenckiego Tupolewa zarejestrowane w wieży kontrolnej lotniska w Smoleńsku.
Ekspert lotniczy Mick Locher zacytował je właśnie w niemieckiej telewizji N-24. Według jego informacji kontrolerzy kilkakrotnie nakłaniali samolot z prezydentem Kaczyńskim do lądowania na lotnisku w Mińsku ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne. Na godzinę przed katastrofą nie zezwolili z tego samego powodu na lądowanie samolotu z Moskwy, który musiał wrócić tam, skąd przyleciał.
POLSKIE SIŁY POWIETRZNE MAJĄ NIE LADA PROBLEM DO WYJASNIENIA ..co tak naprawde się wydarzyło przed katastrofą lotnicza samolotu polskiego rzadu obslugiwanego przez wojskowych z MON .WIELE OSOB ZNA TRESC ROZMOW ZAPISANYCH W REKORDERACH POKLADOWYCH "(CZARNYCH SKRZYNKACH) " lecz nikt nie ujawnia szczegułów .Cos niecos sypną Niemcy ,Rosjanie ale Polski Rząd milczy. . Ciekawi mnie ile jest prawdy w wypowiedzi cytowanej wyzej Mick'a Lohera Eksperta Lotniczego
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 10:14, 18 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
JEST PEWNE ZE OSTATECZNY PROTOKÓŁ OPISUJACY PRZYCZYNY KATASTROFY LOTNICZEJ POLSKIEGO SAMOLOTU POD SMLEŃSKIEM TO SPRAWA ODLEGŁA KILKA MIESIECY OCZEKIWAN TO B.OPTYMISTYCZNY TERMIN.
Ja założę się że do czasu Wyborow na jesieni b.r. nie dowiemy sie niczego nowego . Platforma Obywatelska , sprawująca obecnie rzady w Polsce jest odpowiedzialna za bezpieczenstwo i prawidlowe procedury rejsow samolotami wojskowymi . Gdyby okazało się że za przyczyny katastrofy odpowiada strona Polska , nastapi wielka wrzawa narodowa ,byloby po Platformie .Polacy nie podaruja tego Premierowi Tuskowi choćby na kolanach szedł za trunmną ..
Moja dygresja jest taka ..gdy zwykly mieszkaniec POLSKI zlamie procedury czy to sanepidowskie ,bhpowskie,inspekcji pracy ,skarbowe to chcą mu jaja wyrwać z miesem .Nawet za drobne uchybienia ,jeżeli to dotyczy VIPA to wszystko rozchodzi sie po kosciach ? Jest to polska niesprawiedliwość . Gdyby okazalo się ,że za sterami starego samolotu Tupolew 154 nr boczny 101 posadzono rutyniarza i aroganta z ciagotkami do brawury to byloby potwierdzeniem zlamania procedur.
Wiem ze jest zaloba ,wszyscy zgineli ale to wcale nie oznacza ,że nie nalezy dochodzić swoich praw i wyciagania wnioskow na przyszłóść . Z tym wyciaganiem lekcji na przyszłość jest coŚ na bakier bo katastrofa pod Mirosławcem niczego nie nauczyła naszych WOJSKOWYCH
CYTAT Z INTERNETU
"""""""""""""
Przyczyny katastrofy: Co już wiemy?
Nie było zakazu lądowania w Smoleńsku, a prezydencki samolot wykonał tylko jedno, nieudane podejście do lądowania. Presji na pilotów nikt nie wywierał, a na pokładzie nie doszło do eksplozji. Załoga przez kilka ostatnich sekund wiedziała co ich czeka - wynika z informacji ujawnionych dotąd przez polskich i rosyjskich śledczych.
Samolot prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego zahaczył o drzewo kilometr przed pasem startowym tamtejszego lotniska - podała dziś Międzynarodowa Komisja Lotnicza, badająca przyczyny katastrofy. Miejsce pierwszego zetknięcia maszyny z drzewami znajduje się w odległości 1050 metrów od początku pasa startowego, 40-45 metrów na lewo od jego osi.
Według komisji, którą cytuje rosyjska agencja RIA-Nowosti, po 200 metrach samolot lewym skrzydłem uderzył w kolejne drzewo, po czym ostro skręcił w lewo i odwrócił się. Komisja ustaliła, że podstawowe fragmenty maszyny leżały w odległości 350-500 metrów od początku pasa startowego, 150 metrów na lewo od jego osi.
Trzecia czarna skrzynka już w Polsce
Tymczasem ostatnia z trzech czarnych skrzynek z pokładu prezydenckiego Tu-154, który w sobotę rozbił się pod Smoleńskiem, przyleciała wczoraj do Polski. Analiza i odczyt jej zapisów zajmie - jak zapowiada prokurator pułkownik Jerzy Artymiak z Naczelnej Prokuratury Wojskowej - kilka dni.
Z Rosji wrócili też polscy eksperci z komisji badania wypadków lotniczych, którzy razem z prokuratorami wyjaśniają przyczyny tragedii.
Już wczoraj w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych miały rozpocząć się badania czarnej skrzynki. Mają rzucić więcej światła na kulisy katastrofy, w której zginął prezydent Lech Kaczyński i 95 innych osób. Nagrania z dwóch odczytywanych już w Moskwie rejestratorów są - jak mówią śledczy - dramatyczne.
- Załoga miała świadomość zbliżającej się nieuchronnie katastrofy, wywołanej chociaż tym, że nastąpił wstrząs samolotu związany z uderzeniem skrzydła samolotu o drzewa, co jest ustaleniem niepodlegającym dyskusji - mówił wczoraj prokurator generalny Andrzej Seremet.
Szef prokuratury zapowiedział, że zapisy z dwóch pierwszych czarnych skrzynek Tupolewa, które już udało się odczytać prokuratorom prowadzącym śledztwo w sprawie sobotniej katastrofy, ujrzą światło dzienne. Jednak nie wszystkie. Nie poznamy fragmentów, których ze względów intymnych nie powinno się ujawniać.
Wszystko o katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
.
Ustalanie przyczyn tragedii pod Smoleńskiem może zająć śledczym kilka miesięcy. Wtedy dowiemy się, które z podawanych obecnie przez media informacji się potwierdzą.
Jak podkreślają przedstawiciele prokuratury do czasu podania oficjalnych informacji, wszystkie doniesienia medialne to jedynie spekulacje.
Część hipotez przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem, podawanych początkowo przez rosyjskie media i agencje prasowe dochodzenie już zweryfikowało.
Podejście do lądowania tylko jedno
Wiadomo już też, że nie było aż czterech podejść do lądowania, o których donosiły pierwotnie agencje.
- Podejście było tylko jedno i od razu złe - przekazał dziennikarzom płk Zbigniew Rzepa, prokurator wojskowy, który brał udział na miejscu w badaniu przyczyn katastrofy. Ustalenia potwierdza Tatiana Anodina z Międzynarodowej Komisji Lotniczej..
Choć początkowo ze Smoleńska docierały informacje, że czarne skrzynki Tu-154 mogą być uszkodzone i taśma z zapisem parametrów lotów przemieściła się wewnątrz, ostatecznie okazało się, że rejestratory pozwalają na odczytanie.
- Ich stan techniczny jest zadowalający. Mają lekkie uszkodzenia zewnętrzne, wewnątrz w środku jest wszystko sprawne, zachowały się wszystkie taśmy, wszystkie urządzenia, które odpowiadały za to, żeby zachował się dźwięk - relacjonował z Rosji ppłk Zbigniew Rzepa z Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie.
Na pokładzie Tu-154 były trzy czarne skrzynki. Jedna odpowiada za rejestrowanie parametrów lotu, druga - za nagrywanie rozmów w kokpicie, a także między samolotem a wieżą kontrolną. Trzecia rejestruje podwyższone parametry lotu.
Wraz z odczytywaniem danych, śledczy podawali do publicznej wiadomości kolejne ustalenia.
Nie było presji na pilotów, ani ognia na pokładzie
Jedną z często pojawiających się - również w polskich mediach - hipotez, było początkowo podejrzenie o możliwość wywierania nacisku na pilota, by lądował w Smoleńsku mimo złych warunków atmosferycznych. Śledczy zdementowali ją drugiego dnia po katastrofie.
- Nie ma danych, z których wynikałoby, że na pilotów wywierano presję - oświadczył prokurator generalny Andrzej Seremet. Przesłuchani przez rosyjskich i polskich śledczych kontrolerzy lotu potwierdzili jednak, że pogoda nie nadawała się do tego by lądować.
Odczytywanie zapisów czarnych skrzynek pozwoliło z kolei wykluczyć teorię o wybuchu i pożarze na pokładzie prezydenckiego Tu-154. Ustalenia przekazał rosyjski wicepremier Siergiej Iwanow podczas posiedzenia komisji, wyjaśniającej przyczyny katastrofy
Z ujawnionych ustaleń śledztwa prowadzonego przez rosyjskich ekspertów wynika, na półtora kilometra przed lotniskiem maszyna niespodziewanie obniżyła swój lot i znalazła się niepokojąco nisko.
.Załoga znała rosyjski, łączność działała, nie było zakazu lądowania
Według kontrolera lotu ze Smoleńska, którego cytował rosyjski portal life.ru, załoga polskiego rządowego Tu-154 mogła mieć trudności z porozumieniem się po rosyjsku, co mogło doprowadzić do tragedii.
Z tą wersją wydarzeń stanowczo nie zgadzają się wojskowi. Dyrektor departamentu prasowo-informacyjnego MON płk Wiesław Grzegorzewski uznał zarzut o nieznajomość języka przez załogę za śmieszny. Kapitan Arkadiusz Protasiuk, pilot Tu-154M doskonale znał rosyjski, znał też samo lotnisko.
Rosyjski kontroler przyznał natomiast, że nie było kłopotów technicznych z łącznością. Polscy śledczy dodają z kolei, że wieża nie wydała polskiemu samolotowi zakazu lądowania. Z dotychczasowych ustaleń, które ujawnił Andrzej Seremet, polski prokurator generalny wynika, że kontrolerzy lotu z wieży w Smoleńsku nie zabraniali, lecz odradzali pilotom lądowanie na tym lotnisku.
Śledztwo na niespotykaną skalę
Według informacji podanych już pierwszego dnia dochodzenia przez zarząd śledczy prokuratury obwodu smoleńskiego rozpatrywane są trzy powody katastrofy samolotu:
złe warunki atmosferyczne,
błąd człowieka,
awaria samolotu.
Nie potwierdziły się doniesienia o urządzeniach umożliwiających gromadzenie lub przetwarzanie informacji niejawnych, które mieli mieć przy sobie wojskowi dowódcy. W samolocie nie było też - jak zapewnia Służba Kontrwywiadu Wojskowego wojskowych materiałów kryptograficznych.
Zdaniem polskiego MSZ awaria maszyny była najmniej prawdopodobną przyczyną. - Te samoloty są bardzo dokładnie badane. Żaden samolot z usterką nie zostałby dopuszczony do ruchu - mówił już w sobotę Piotr Paszkowski z Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew powołał specjalną komisję do zbadania przyczyn katastrofy polskiego samolotu. Przewodniczy jej premier Rosji Władimir Putin, a śledztwo osobiście nadzoruje prokurator generalny Rosji Jurij Czajka.
Śledztwo w Smoleńsku jest prowadzone na wielką skalę. Pracuje tam około 60 rosyjskich prokuratorów i grupa polskich śledczych.
Są też polskie i rosyjskie ekipy patomorfologów oraz ekspertów ds. wypadków lotniczych. Jest również dwóch oficerów polskich służb specjalnych i eksperci Międzynarodowej Komisji Lotniczej.
""""""""""""""""
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 10:35, 18 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 11:12, 18 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
coraz więcej dowiadujemy si e od oficjalnych znawcow lotnictwa w POLSCE
CYTAT Z WP"""""""""Ofiary katastrofy zginęły momentalnie
Fakt | Sobota, 17 kwietnia 2010
Załoga i pasażerowie prezydenckiego Tu-154 zginęli w chwili uderzenia o ziemię. - Można powiedzieć, że ci ludzie zginęli momentalnie. Zwłaszcza jeśli potwierdzą się ustalenia, że samolot uderzył w ziemię lecąc odwrócony - mówi sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa Tomasz Hypki.
- Tu-154 to dość bezpieczny samolot. Ale to, jakie są skutki katastrofy, często nie zależy od typu maszyny, oczywiście pod warunkiem, że porównujemy podobne samoloty. Wszystko zależy od tego, w co i jak uderzy maszyna i czy ma paliwo - bo najgroźniejszy jest pożar. Jeżeli jest lądowanie awaryjne, na płaskim terenie, nawet między drzewami, to są szanse na przeżycie. Niedawno pod Moskwą awaryjnie lądował Tu-204. Można powiedzieć, że to następca Tu-154. Na pokładzie było 8 osób załogi. Samolot lądował między drzewami kilkaset metrów przed pasem lotniska. Na pokładzie co prawda nie było pasażerów, ale nie było też dużo paliwa. I wszyscy przeżyli. Dwie osoby były ciężko ranne - mówi Fakt.pl Tomasz Hypki z Krajowej Rady Lotnictwa i miesięcznika "Skrzydlata Polska".
Ekspert dodaje, że największym zagrożeniem podczas katastrofy jest pożar. - Tak było w Mirosławcu, i tak było w przypadku katastrofy pod Smoleńskiem. Pożar zmienia zupełnie sytuacje. Można przeżyć katastrofę i uderzenie nawet pod dużym kątem. Ale paliwo lotnicze pali się w bardzo wysokiej temperaturze. To jest ponad tysiąc stopni.
Tomasz Hupki nie podejmuje się określenia prędkości, z jaką prezydencki samolot uderzył w ziemię. Mogło to być ponad 300 kilometrów na godzinę. Jednak dokładną prędkość ustali komisja badająca przyczyny wypadku. Niestety, maszyna uderzyła prawdopodobnie o ziemię, gdy leciała do góry nogami. Obróciła się bowiem po tym, jak piloci stracili nad nią kontrole. Dach i pokład "zostały zdarte". Potem wszystko stanęło w ogniu.
- Można powiedzieć, że ci ludzie zginęli momentalnie. Zwłaszcza jeśli potwierdzą się ustalenia, że samolot uderzył w ziemię lecąc odwrócony - mówi Hypki i dodaje, że zaraz po uderzeniu nastąpił zabójczy wybuch paliwa.
""""""""""
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 17:16, 18 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czy był to wypadek czy zamach, ale jeśli zamach to przychylam się do opinii, iż winny jest ten, kto odniósł na tym korzyść.
Podejrzanych jest czterech.
1) Rosja
2) PO i bezpieka
3) UE
4) USA/Izrael/WB
Przy czym drugi nie wyklucza trzeciego. Rozważmy teraz za i przeciw.
1)Rosja
OKOLICZNOŚCI:
Za:
Zamach na Rosyjskim terytorium, samolot też rosyjski, okoliczności katastrofy badane przez ruskie specsłużby, samolot remontowany w Samarze, sławetny filmik ze strzałami, informacja o 3 ocalałych zdementowana
Przeciw:
Tylko psychopaci mordują kogoś we własnym domu, rozpieprzając mu o głowę własny telewizor. Putin jest bez sumienia, ale szaleńcem na pewno nie jest. Ruskie specsłużby zajmują się sprawą, bo to w końcu terytorium Rosji, zresztą przy otwarciu skrzynek polscy specjaliści byli obecni. Remont w Samarze nie jest żadnym dowodem gdyż od momentu powrotu wylatał 138 godzin pewnie nie raz z Lechem na pokładzie. Pozostaje sprawa filmiku. Do dźwięków nie mogę się odnieść gdyż zepsuły mi się głośniki. Skupię się nad tym, co widziałem i przeczytałem. Filmik oglądałem kilkadziesiąt razy i za nic nie widzę dymu z luf karabinów, nóg pod skrzydłem, ludzi z podniesionymi rękoma. Tak samo nie widzę nic na screenach z zaznaczonymi postaciami.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
No ni hooja. I tak się zastanawiam czy to jam coś z oczami czy tez jest to zbiorowa histeria i wzajemne nakręcanie się. Na forum Niezależnej „Prawdziwi Polacy Patrioci” już nawet określili rodzaj broni z której strzelano. Dla zainteresowanych do poczytania. Naprawdę ciekawe:
[link widoczny dla zalogowanych]
Jak pisałem zepsuł mi się dźwięk, więc na temat ścieżki dźwiękowej nie chce się rozwlekle wypowiadać, napiszę tylko, że strzały można różnorako wytłumaczyć( broń BOR-u, strzały ostrzegawcze, pojemniki ze sprężonym gazem) Z tego, co przeczytałem podobno nie słychać „Dawaj gnata” ( Co byłoby bez sensu- Cyngiel na akcji pożyczający broń do egzekucji?) a „Dawaj ribiata” Co się tyczy 3 ocalałych nie wiem, co o tym myśleć.
PRZESŁANKI:
Za:
Zdolność do likwidacji opozycyjnych dziennikarzy czy nawet wysadzania bloków mieszkalnych w imię doraźnych interesów
Przeciw:
Co innego stuknąć dziennikarkę czy zwykłych szaraczków z bloku( szczególnie, gdy ma się pod ręką Czeczeńców do zrzucenia winy) a co innego załatwić połowę rządu wrogiego państwa. Takiego numeru nawet ZSRR nie wykręciła
MOTYWY
Za:
Chęć wyeliminowania polityka rusofoba, mieszającego gdzie się da, aby raz na zawsze przestał wspominać o, Katyniu, aby nie wspomagał pomarańczowych na Ukrainie, aby nie wspomagał Gruzji w sporze o Osetię. Chęć zablokowania pracy IPN-u. Pragnienie manifestacji siły.
Przeciw:
Gdyby Kaczyński bezpiecznie wylądował w Katyniu i wygłosił mowę, napomknęłyby o tym tylko polskie stacje TV i to w kpiarskim tonie przedstawiając go jako polityka ignorowanego, po którego nikt z rosyjskich władz się nie pofatygował. Potem sprawa by ucichła. W obliczu katastrofy wszystkie media świata zaczęły nonstop trąbić „Polski prezydent zabity w Katyniu podczas 70 rocznicy wymordowania polskich oficerów przez Sowietów”. W dodatku Rosja przyznała się już otwartym tekstem do Katania. Ba! nawet puściła film Wajdy na głównym kanale w najlepszym czasie antenowym. Przyznać trzeba, iż to wyciszeniu sprawy na pewno nie służyło.
Poparcie dla pomarańczowych? To tez raczej nie motyw gdyż obóz Juszczenki już dawno jest rozbity, skłócony i skompromitowany. Janukowycz dopiero, co wygrał wybory prezydenckie przekreślając cały pomarańczowy zryw.
Pozostaje sprawa Gruzji. Gdybym ja był Putinem i koniecznie musiałbym kogoś zlikwidować to padłoby na Saakaswilego. Raz, że to główny wróg w owym sporze a dwa że Gruzja to państwo małe, biedne z jeszcze gorszymi samolotami i poza strukturami NATO I UE. Ryzyko odwetu w razie gdyby sprawa wyszła na jaw minimalne.
Chęć zablokowania IPN? Nie wydaje mi się. Rosja ma poważniejsze problemy na głowie niż przejmowanie się czy jakiś podrzędny donosiciel sypiący innego pionka 30 lat temu zostanie zdemaskowany czy też nie.
Zostaje manifestacja siły. Chyba Volter pisał, iż teraz przez następne sto lat wszyscy będą srać po gaciach bojąc się urazić Rosje. Szczerze wątpię. W 1968 mamy inwazje na Czechosłowacje a już na początku lat 90 jeden wielki burdel i przeżuwanie byłego bloku wschodniego po kawałeczku.
Zresztą Kaczyński kończył kadencje i nie miał szans na reelekcje. Po co wykańczać kogoś, kto i tak umiera.( w sensie politycznym oczywiście)
2) PO i bezpieka
OKOLICZNOŚCI:
Za:
Jeśli w samolocie była jakaś usterka, bomba, blokada to musiała być zamontowana przed wylotem. Poza tym to ktoś w Polsce zadecydował, kto wsiada na ten samolot.
Przeciw:
Usterka, bomba, blokada mogła być dziełem równie dobrze przedstawicieli obcego wywiadu rezydującego w Polsce zaś skład samolotu mogła ustalać kancelaria prezydenta. Po za tym wszystkie media reżimowe jakoś za bardzo łączą się w bólu z Jarosławem i za mocno budują mit wielkości Lecha Kaczyńskiego. Jeśli szopka ta skończy się po niedzieli i zacznie się obwinianie prezydenta o katastrofę to można ją uznać za czasową zasłonę dymną, jeśli jednak trwać będzie nadal to znaczy, iż sprawę nakręca ktoś inny.( do tego jeszcze wrócę na koniec)
PRZESŁANKI:
Za:
Polska mafia nie jedno zabójstwo polityczne ma już na sumieniu. Papała zabity, ludzie zamieszani w sprawę olewnika wykoszeni, przerobienie posła Gruszki przewodniczącego komisji ds. Orlenu na warzywo itd.
Przeciw:
Rozpieprzenie samolotu rządowego to jednak poważniejsza sprawa
MOTYWY
Za:
Chęć pozbycia się konkurentów w wyborach prezydenckich, chęć rozbicia PIS-u jako głównego przeciwnika PO w podziale stołków, chęć wyeliminowania Wassermana głównego speca PIS-u od komisji śledczych, chęć wyeliminowania Kurtyki mogącego wyciągnąć materiały kompromitujące mafijne środowisko, chęć wyeliminowania Skrzypka i pragnienie położenia łapy na NBP
Przeciw:
Kaczński i Szmajdziński i tak pewnie przegraliby wybory. Rozbicie PIS-u to wdrożenie jawnego systemu jednopartyjnego, współczesna mafia lubi zaś stwarzać pozory pluralizmu. Kurtyka za pół roku miał kończyć kadencję. Jeśli zaś przygotowywał jakieś haki na najbliższą kampanie to Jarosław pewnie ma już od dawna kopie. Pojawia się tylko pytanie: Czy Jarosław odważy się wyciągnąć haki odbitki, zdobyte w nielegalny sposób i czy odważy się smrodzić a atmosferze pojednania i braterstwa? Natomiast wyeliminowanie Skrzypka to jawny zysk i kontrargumentu raczej brak.
3) UE
OKOLICZNOŚCI:
Za:
Jeśli człowiek rozsądny popełnia zbrodnie to z dala od swojego domu starając się skierować podejrzenia w inna stronę
Przeciw:
Ale na to nie ma dowodu
PRZESŁANKI:
Za:
06.05.2002 ginie Pim Fortuyn, 02.11.2004 ginie Theo van Gogh, 26. 06. 2005 ginie Filip Adwent, 15.06 2006 ginie Jan Langos, 11.10.2008 ginie Jorg Haider. Jakiś straszny pomór wśród polityków eurosceptycznych. Poza tym żadne państwo starej unii nie ogłosiło żałoby jakby ich to w ogóle nie ruszyło
Przeciw:
Wypadki chodzą po ludziach. Zresztą, jeśli nawet, to pomiędzy zabójstwem czy kraksą samochodową a rozpieprzeniem całego samolotu jest różnica jakościowa. Brak żałoby może być kwestią oschłej germańskiej mentalności
MOTYWY
Za:
Kaczyński i Klaus blokowali głębszą integracje, ociągał się z podpisaniem traktatu, PIS jako tako starał się przeciwdziałać zwracaniu domów Niemcom, Skrzypek był przeciwny szybkiemu wprowadzeniu Euro. Chęć podsycenia nastrojów rusofobicznych w państwach Europy Środkowej. Powiedzenie im: Spójrzcie komunizm się skończył a oni wciąż tacy sami. Ochronić was mogą tylko nasze bezpieczne niemieckie ramiona. Wtulcie się w nie i razem budujmy mitteleurope. Chęć wyeliminowania polityka wyraźnie stawiającego na Amerykę
Przeciw:
Kaczyński w końcu podpisał traktat, w dodatku miał kończyć kadencję. Na domy, Skrzypka i nastroje anty rosyjskie raczej nie ma kontrargumentu.
4) USA/Izrael/WB
OKOLICZNOŚCI:
Za:
Jeśli człowiek rozsądny popełnia zbrodnie to z dala od swojego domu starając się skierować podejrzenia w inna stronę. Ponadto prawdopodobnie ktoś z kancelarii prezydenta ułożył taką a nie inna listę pasażerów i dopilnował, aby oni wsiedli. Ten ktoś raczej nie wykręciłby takiego numeru bez pleców. Brak rabina na pokładzie, który w ostatniej chwili zrezygnował. Program w gruzińskiej TV informujący o śmierci prezydenta wygląda na test sprawdzający reakcję ludu. Informacja zaraz po katastrofie w amerykańskich mediach” Polish president killed i n Russia” Skąd taka błyskawiczna pewność i jawne oskarżenie?
Przeciw:
Ale na robotę CIA brak dowodu. Brak rabina i program w gruzińskiej TV może być zbiegiem okoliczności. Z kolei określenie killed może być używane przez Anglosasów także w stosunku do ofiar katastrof..
PRZESŁANKI:
Za:
Jeśli zabili już trzech własnych prezydentów to, co za problem zabić kolejnego w dodatku z państwa kolonii. Samoloty tez już strącali.
Przeciw:
?
MOTYWY
Za:
PIS i prezydent od dawna tracili na popularności. Wydawało się, iż tylko wstrząs może odmienić scenę polityczną. Po katastrofie może być tak, że PIS pogrąży się w marazmie nie wystawiając w wyborach silnego kandydata a może być tez tak, iż na fali ogólnego uwielbienia Jarosław jako współ towarzysz broni i kontynuator dopłynie do fotelu prezydenta. Tutaj właśnie ważna jest postawa mediów. Czy za kilka dni zacznie się powrót do normy czy tez dalsze słodzenie( To by oznaczało, że Michnik, Walter i Solorz oprócz doraźnych własnych interesów wymagających podszczypywaniu pupilka USA mają jeszcze główne zadanie strategiczne) Wybór zaś pisowca na prezydenta a może i wygrane wybory do parlamentu to pewność dalszej polityki antyrosyjskiej i brużdżenie im gdzie się tylko da.
Zamówienia na nowe samoloty w USA
Chęć wskazania Rosji palcem jako winnego i ciche wymuszenie na niej całkowitego wycofania się z Kaukazu, Azji środkowej, nie wspomagania Iranu i Wenezueli a może i z Ukrainy w zamian za nie drążenie tematu.
Przyspieszenie odszkodowań dla amerykańskich Żydów
Przeciw:
Zawsze wydawało mi się, iż święta trójca polskich mediów jest bardziej proeuropejska niż proamerykańska, naprawdę trudno mi uwierzyć, że po niedzieli dalej będą słodzić Kaczyńskim wynosząc Jarosława do władzy. Zresztą gdyby Syjoniści wypromowali Sikorskiego na kandydat na prezydenta i dalej go przepchnęli mieliby podobną politykę w stosunku do Rosji, co za Kaczyńskiego. Wreszcie gdyby naprawdę PIS-owiec na fotelu prezydenta był niezbędny. Można by załatwić to bardziej dyplomatycznie. Zaproszono by go do Stanów, palnąłby przemówienie w Kongresie, wiwatom nie było by końca, Brak Banana określiłby go swym najbliższym sojusznikiem a następnie FOX, CNN i BBC sprzedałyby go jako męża stanu, po których powtórzyłyby usłużne TVN i Polsat ( jeśli wobec Stanów takie są)
Samoloty i przyciśnięcie Rosji to jednak czysty zysk i raczej nie ma kontrargumentów.
Jednak już przyspieszenie odszkodowań to sprawa, która kłuci się z potrzebą przepchnięcia kandydata PIS-u
Jeśli już miałbym stawiać na zamach to najbliżej mi jest do teorii że to wywiad niemiecki razem z polską bezpieką ale z decyzją wstrzymuję się do kampanii prezydenckiej i listy kandydatów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 18:10, 18 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
To mógł być zamach. Największe wątpliwości. Zbiór materiałów i hipotez związanych z katastrofą prezydenckiego samolotu w Smoleńsku.
Oczywiście starałem się wyselekcjonować te najbardziej prawdopodobne. Wina Rosjan jest niemal pewna - pytanie czy było to przypadkowe czy celowe. Na celowe działanie wskazuje krótki film mogący świadczyć, że z katastrofy ocalało przynajmniej kilka osób.
Film nagrany na miejscu tragedii. Najlepiej słuchać ze słuchawkami. 00:12 Słychać po polsku stanowczym tonem "uspokój się" 00:16 "patrz mu w oczy" 00:21 "uspokój się" 00:44 „uchodit” 00:47 po rosyjsku "dawaj tuda paskuda" 00:48 "dawaj gnata!" 00:50 "ubijaj tuda" 00:53 "żyje" 00:57 strzał 00:59 „nie zabijaj mnie” 01:06 strzał 01:07 śmiechy 01:13 "gdie! na zad! 01:22 strzał. Według internautów widać również rannych w katastrofie ludzi. Minimum, jakie rząd Tuska musi zrobić, to powołanie międzynarodowej komisji ekspertów do wyjaśnienia tej katastrofy oraz natychmiastowe przewiezienie do Warszawy i sekcja zwłok wszystkich ofiar, a przynajmniej tych, które doznały znacznych obrażeń - należy sprawdzić, czy te obrażenia nie zostały dokonane wiele godzin po śmierci, aby ukryć ślady po nabojach. Zamieszczam kilka linków, ponieważ pierwszy filmik został usunięty z youtube.com i to samo może się stać z następnymi.
[link widoczny dla zalogowanych]
http://www.youtube.com/watch?v=frgKTW3jm_Y
http://www.youtube.com/watch?v=11LpvGjd9RU
http://www.youtube.com/watch?v=SHEHSfTdz4w&feature=player_embedded
[link widoczny dla zalogowanych]
Ten sam filmik w rosyjskiej telewizji. Dźwięk jest w nim już ewidentnie zmanipulowany. Nie słychać strzałów ani krzyków.
http://www.youtube.com/watch?v=TjJX2xSL-sw&feature=player_embedded
- Biegliśmy. Chcieliśmy wyciągać ofiary, jednak nikogo nie mogliśmy znaleźć - relacjonuje pierwsze chwile po katastrofie ambasador RP w Rosji Jerzy Bahr. - Skierowałem się natychmiast za pierwszym zobaczonym wozem straży pożarnej i dzięki temu znalazłem się na miejscu bardzo, bardzo szybko. Po prostu biegłem przez jakieś tam łąki w tym kierunku, gdzie widać było, że się coś stało - opowiada Bahr. Gdy dotarł na miejsce szczątki samolotu jeszcze się paliły. - Zobaczyłem krajobraz jak po trzęsieniu ziemi - mówi. Nikogo? Czy to możliwe bez wybuchu/wybuchów w kabinie pasażerskiej?
[link widoczny dla zalogowanych]
Sławomir Wiśniewski, montażysta TVP był jedną z pierwszych osób, które dotarły na miejsce katastrofy prezydenckiego sam. - Patrzę w mgle i widzę, że idzie samolot bardzo nisko, lewym skrzydłem prawie w dół. I normalnie przez okno usłyszałem taki straszny huk. Widać było jakby coś było niszczone, tratowane. Dwa błyski ognia, ale nie jakaś wielki wybuch jak zwykle się widzi przy katastrofach lotniczych. Wiśniewskiego robił zdjęcia tylko przez chwilę. Potem został wyprowadzony przez służby ratownicze. - Próbowałem uciekać przed funkcjonariuszami, ale jak wpadłem w błoto, to już nie mogłem. Złapali mnie i kazali oddać kasetę – mówił Wiśniewski. Kaseta została uratowana tylko dlatego, że Wiśniewski dał im inną kasetę oraz wyciągnęli mu resztę kaset z plecaka, o czym mówił w TVP INFO.
[link widoczny dla zalogowanych]
Sprawa 3 ciężko rannych. Informacja podana przez wiceministra spraw zagranicznych Paszkowskiego podobna do zupełnie niezwykłej śmierci kobiety uratowanej z samolotu przewożącego ministra USA w 1996 roku podejrzanego o korupcję. Oczywiście może to była plotka, ale przekazano ją wiceministrowi jako wiarygodną - gdyby te osoby żyły mogłyby powiedzieć co się działo na pokładzie tuż przed katastrofą, jeśli był wybuch w środku samolotu ich słowa byłyby niezbitym dowodem na to.
Po południu w dniu katastrofy na miejsce wokół wraku przyjechały koparki i ciężarówki, które sprzątają góry śmieci zalegające przy ogrodzeniu lotniska.
[link widoczny dla zalogowanych]
Zdjęcia z katastrofy, które zrobił świadek, zostały zarekwirowane przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa. - Wielu oficerów FSB, którzy ścisłym kordonem otaczają miejsce wypadku, pilnuje, aby nikt, w tym dziennikarze, nie zbliżył się w pobliże roztrzaskanego samolotu - powiedział na antenie TVN24 reporter "Faktów" Andrzej Zaucha.
[link widoczny dla zalogowanych]
Polski reporter zobaczył przyjazd wielu rządowych samochodów już w 10 minut po katastrofie.
[link widoczny dla zalogowanych]
Komórki w niektórych sieciach nagle straciły zasięg.
[link widoczny dla zalogowanych]
W trakcie przesłuchiwania głównego kontrolera lotów informacje uzyskane przez Rosjan, a później przez polskich prokuratorów, w niektórych kwestiach znacznie się różniły. Chodzi o różnicę w liczbie podejść do lądowania i rzekomą nieznajomość rosyjskiego przez pilotów Tu-154M. Jeżeli ktoś jest przesłuchiwany dwa razy i mówi wówczas dwie różne rzeczy, wówczas trzeba przyjąć, że mówi nieprawdę. Tak to należałoby rozpatrywać. My, jako prokuratorzy, opieramy się na zdobytych informacjach i każdy dowód zostaje przez nas poddany późniejszej ocenie. Jeżeli wychodzi nam, że ktoś kłamie, wówczas wyciąga się konsekwencje. Aczkolwiek trzeba pamiętać, że w tym przypadku świadkowie przesłuchiwani są według procedury rosyjskiej, gdyż śledztwo prowadzi prokuratura rosyjska.
[link widoczny dla zalogowanych]
Na zdjęciach, wykonanych kilka godzin po tragedii, wojskowi wymieniają żarówki w naprowadzaczach na pas startowy. Publikujemy zdjęcia, wykonane przed godziną 18:00 przez białoruskiego fotografa i blogera, który był na miejscu zdarzenia. Na fotografiach widać wojskowych, niosących reflektory i kabel, a potem wymieniających lampy w żarówkach naprowadzających na pas startowy. Czy oznacza to, że wymieniany sprzęt był niesprawny? To jedno z pytań, na które - miejmy nadzieję - odpowiedzą polscy śledczy badający przyczyny katastrofy. Zdjęcia otrzymała pocztą elektroniczną polska Fundacja Wolność i Demokracja.
[link widoczny dla zalogowanych]
Samolot z polskimi dziennikarzami wylądował wcześniej, później mgły się zwykle unoszą. Tymczasem świadkowie mówią o gęstej mgle. Zgromadzeni w odległym o kilkanaście kilometrów Katyniu mówią, że w momencie katastrofy nie było mgły, a jedynie chmury. Około 10 było już w rejonie lotniska pogodnie, co pokazywały telewizyjne kamery. Spostrzeżenia naocznych świadków katastrofy z okolic Smoleńska, wziąwszy pod uwagę, iż miała miejsce ( w/g czasu polskiego o 8,56) - w/g czasu moskiewskiego o 10,56. Przetłumaczone z rosyjskiego forum:
Winzard 11:56 - Rano żona jechała autem - mgły nie było żadnej!
Red Angel 11:59 - Właśnie ok. 11-tej mgła zrobiła się nagle gęsta.
[link widoczny dla zalogowanych]
Wywołanie mgły nie jest żadnym problemem technicznym. Zwraca uwagę fakt jej nagłe pojawienie się i zniknięcie, oraz fakt że błędne informacje przekazane pilotom z wieży kontrolnej nie miałyby żadnego znaczenia, gdyby piloci dobrze widzieli ziemię.
Główne śledztwo prowadzi prokuratura rosyjska. Niezależne postępowanie Prokuratury Wojskowej w Warszawie jest uwarunkowane przez śledztwo rosyjskie. Choć i nasze wnioski zostaną uwzględnione. Rosjanie na bieżąco informują polskich śledczych o postępach w śledztwie.
[link widoczny dla zalogowanych]
Na wieży kontroli lotów powinni być polscy eksperci i służby, patrzeć Rosjanom na ręce. Rząd Tuska nie powinien na tym oszczędzać.
Zastanawiająca jest informacja świadków mówiąca o krążeniu nad lotniskiem przez około dwie godziny samolotu. Rosjanie mają od kilkudziesięciu lat perfekcyjnie opanowaną sztukę wywoływania deszczu przy pomocy jodku srebra, którego niewielka ilość po rozpyleniu powoduje powstanie niskiej chmury deszczowej.
Gdyby w Polsce rozbił się samolot prezydentem innego kraju, to po kilku godzinach przyleciałyby i przejęły kontrolę służby tego kraju aż nie odszukaliby ciał ofiar i wszystkich dokumentów i ważnych elementów samolotu (aparatura do nawigacji, łączności, książki kodowe, kody dostępu, itp.). Tymczasem Polska lekkomyślnie zdała się w pełni na Rosję.
Wrak samolotu. Widać kilka poszczególnych części samolotu, które można by było policzyć na palcach obu rąk. Było to może 10%, maksymalnie 15% kadłuba samolotu. Gdzie się podziała reszta szczątków tej potężnej maszyny? Jest to 55 tonowy samolot o powierzchni nośnej ponad 200 m2, zabierający max 160 pasażerów. Jedyny większy kawałek skrzydła widoczny na filmach ma jakieś 3-4 m2. Do tego fragment dziobu samolotu. A gdzie reszta? Już na pierwszy rzut oka widać było, że cały kadłub został dosłownie rozerwany na strzępy, w drobny mak - jego tam po prostu nie było! Co spowodowało takie uszkodzenia? Czy aby na pewno był to wybuch paliwa lotniczego? Świadkowie naoczni, pracownicy bazy i mieszkańcy potwierdzają, że samolot skręcał na bardzo niskiej wysokości, zahaczając niemalże o samochody jadące lokalną drogą. Kierowcy i przechodnie widzieli upadek oraz wybuch i pożar. Niektórzy twierdzą, że wybuch miał miejsce zanim maszyna rozbiła się o ziemię. Jak na sprawę nie patrzeć, Tupolew 154 jest konstrukcją typu nie gniotsa, nie łamiotsa. Prędkość przy lądowaniu jest znikoma, rzędu 200 km/h (i stąd wynika niebezpieczny brak manewrowości) i trudno przy takiej prędkości wytłumaczyć wrak w kawałkach. Wbrew wyobrażeniom samolot to nie jest latająca bomba, która przy uderzeniu wybucha. Więcej - paliwo lotnicze pali się jak każde inne, a wybucha tylko starannie zmieszane z tlenem. Jak zatem wytłumaczyć wybuch? Nijak. Przy tej prędkości wrak samolotu powinien być w jednym kawałku. Dodatkowo trzeba uwzględnić, że - zgodnie z oficjalną wersją oraz relacjami świadków - prezydencki tutek zahaczał o drzewa, więc spadł efektywnie z wysokości ok 20 m. Cały impet uderzenia pochodził zatem od ruchu w poziomie, przy minimalnej prędkości. Co wywołało eksplozję? Nie wiadomo. Rzadki zagajnik, w którym leżą szczątki, właściwie nie powinien być nawet przeszkodą przy szczęśliwym lądowaniu w lini prostej. Znane są przypadki awaryjnych lądowań Tu-154 na polach. Tu-154 ma konstrukcję konia roboczego i dlatego z lubością jest używany w wersji transportowej przez różnej maści mafie. Potrafi wylądować bezpiecznie (i wystartować) w metrowym śniegu oraz na polnej drodze. Nie ma lepszego samolotu dla przemytników. Skoro tak, dlaczego nie mógł położyć się na zagajniku? Bo pilot najwyraźniej będąc tuż nad ziemią, zorientował się, że pas lotniska jest z boku i do niego już nie zdążył dolecieć. Jeszcze raz: maszyna spadła przed pasem startowym, a nie za nim, jak by należało oczekiwać przy nieudanym podchodzeniu. Pilot celował w niewłaściwe miejsce na mapie. Czy był pijany, czy przyrządy wskazywały mu niewłaściwe położenie?
[link widoczny dla zalogowanych]
Oto zeznanie naocznego świadka, który mówi, iż widział samolot, z którym dzieje się coś poważnego. Potem świadek ten usłyszał w oddali wielki hałas „jakby wybuchła bomba”.
[link widoczny dla zalogowanych]
Paliwo czy to ropa czy benzyna nie eksploduje tak łatwo jak byśmy tego chcieli a jeśli już to siła eksplozji nawet znacznej ilości paliwa nie jest zbyt silna. Wielkiego pożaru nie było! Dodatkowo sama eksplozja jak twierdzą domniemani świadkowie była niejako krótkim błyskiem a tymczasem: paliwo eksplodując spala się dużo wolniej niż materiały wybuchowe dodatkowo mamy wtedy bardzo efektowną kulę ognia i gęsty czarny dym tak dopala się pozostała część paliwa która nie zdążyła wymieszać się z powietrzem. Nie bez przyczyny podczas kręcenia filmów stosuje się dodatkowo jakieś paliwo płynne. Nikt nie widział kuli ognia ani dymu. Ponoć był tylko szybki błysk i silna eksplozja co sugeruje użycie silniejszych materiałów wybuchowych gdzie prędkość detonacji dochodzi do 7000m/s co by tłumaczyło spory rozsiew kawałków samolotu i sporą fragmentację zwłok.
Ilość eksplozji. Niektórzy świadkowie mówią, iż słyszeli kilka odgłosów detonacji, inni wspominali o dwóch takich odgłosach. Dyrektor departamentu wschodniego MSZ nie słyszał eksplozji, jednocześnie wiedząc o tragicznym wypadku. W takim razie czy eksplozje te były wcześniej, w powietrzu, kiedy samolot był w pewnym oddaleniu od lotniska? Szczątki o małej wielkości są rozsypane po szerokim na co najmniej kilometr pasie. Skoro maszyna rozbiła się na ziemi, to co robią te szczątki na tak dużym obszarze? Wszystko wygląda na to, że maszyna rozbiła się już w powietrzu, zaś na ziemie spadały pojedyncze szczątki.
[link widoczny dla zalogowanych]
Podejrzany jest stan ciał. Tylko 14 ciał udało się zidentyfikować bezpośrednio, przez rodziny ofiar. Na chwilę obecną media podają, iż w wypadku innych ciał potrzebne będą testy DNA. Wczoraj podano informację, iż niektóre ciała były rozczłonkowane. Na uwagę zwraca też inny fakt. Otóż pan Prezydent i pani Prezydentowa siedzieli obok siebie w momencie lądowania. Procedury zabraniają wychodzenia do toalety w czasie lądowania. Dlaczego więc ciało Prezydenta zidentyfikowano od razu, zaś ciało Pierwszej Damy rozpoznano dopiero po szczegółach typu obrączka ślubna? Przecież siedzieli obok siebie, a z tego, co głosi wersja kreowana przez media, na pokładzie nie doszło wybuchu bomby, który mógłby poczynić takie różnice? Dlaczego nie dokonano sekcji zwłok, która jednoznacznie ustaliłaby zamach. Gaz, związki chemiczne po wybuchu bomby, kula w ciele ofiary. W takich przypadkach jak ten szczegółowo powinny być zbadane ciała wszystkich pasażerów dosłownie centymetr po centymetrze.
[link widoczny dla zalogowanych]
Jeżeli strona rosyjska nie ma nic do ukrycia w sprawie wypadku, to Rosjanie (obsługa lotniska, milicjanci, wojskowi) powinni być podczas przesłuchania podłączeni do wariografu. Szczególnie należy wypytać o strzały i krzyki tuż po katastrofie. Jest to katastrofa, w której zginęły najważniejsze osoby w państwie Polskim i dochodzenie do prawdy wymaga wyjątkowych starań i metod postępowania.
Zdaniem drugiego pilota samolotu prezydenckiego, kpt Tomasza Pietrzaka, było tylko jedno podejście do lądowania prezydenckiego samolotu. - Ci piloci, którzy byli szkoleni i wyznaczani na dowódców załogi musieli spełniać kryteria trzeźwej oceny sytuacji. Charakteryzowali się odpornością, która pozwalała mieć pewność, że nie będzie w żaden sposób ulegała presji, że będą tzw. "twardzielami" – komentuje pokątne insynuacje, jakoby pilot prezydenckiego samolotu miał ulec czyimś presjom, by jednak lądować w Smoleńsku, kpt Tomasz Pietrzak. Według jego wiedzy, podejść do lądowania było nie cztery, jak podaje strona rosyjska, a jedno. Samolot bowiem może podchodzić do lądowania tylko dwa razy, później musi odlecieć na lotnisko zastępcze. - Jeżeli lotnisko nie jest w stanie wykonywać żadnych operacji, to się je zamyka. Natomiast w tym przypadku były sugestie "proponujemy żebyście pojechali tu", to nie był nakaz wykonania lotu na lotnisko zapasowe. Jeżeli byłby to nakaz, to byłoby jednoznaczne, nie byłoby dyskusji. Tu były sugestie, dlatego dowódca załogi mając możliwość lądowania zawsze sprawdza, robi jedno zajście, drugie zajście, więc może to sobie ocenić – twierdzi pilot.
[link widoczny dla zalogowanych]
"Nie możemy wykluczyć hipotezy, że piloci zostali wprowadzeni w błąd lub po prostu źle usłyszeli kolejne liczby od naprowadzającego ich kontrolera" - powiedział "Dziennikowi" jeden z polskich prokuratorów nadzorujących śledztwo w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem. Zastanawia fakt, dlaczego w pewnym momencie zerwali łączność z Rosjanami.
[link widoczny dla zalogowanych]
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu TU-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent RP, pan Lech Kaczyński oraz członkowie załogi". Bardzo mało wiadomo o okolicznościach, skąd pewność prokuratury, że było to nieumyślne?
[link widoczny dla zalogowanych]
Lista rozbieżności w ocenie możliwych przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu.
[link widoczny dla zalogowanych]
Prezydencki Tupolew był wyposażony w urządzenie zabezpieczające, które ostrzega pilotów przed nadmiernym zbliżeniem się do ziemi. Ten fakt pogłębia tylko tajemnicę upadku i eksplozji samolotu z Lechem Kaczyńskim - pisze "USA Today". Na zagadkowość katastrofy zwrócił uwagę dwa dni temu John Hamby, rzecznik Universal Avionics Systems of Tucson - producenta urządzenia, zwanego Terrain Awareness and Warning System (TAWS).TAWS zawiera skomputeryzowane mapy świata i ostrzega pilotów za każdym razem, gdy za bardzo zbliżą się do szczytu, wieży radiowej lub innej przeszkody - a także w przypadku zbyt małej odległości do ziemi. To bowiem właśnie kłopoty przy lądowaniu są najczęstszą przyczyną wypadków samolotowych. Od 2005 r. urządzenia TAWS są obowiązkowo montowane we wszystkich nowo wyprodukowanych samolotach linii komercyjnych. Jeśli samolot jest na zbyt małej wysokości, TAWS reaguje głośnym sygnałem dźwiękowym. Dzięki temu doprowadzono do całkowitego wyeliminowania katastrof lotniczych przy lądowaniu. Wystarczy powiedzieć, że od końca lat 90., gdy zaczęto montować TAWS w starych i nowych maszynach, ŻADEN samolot z tym systemem nie uległ katastrofie. Żaden - do 10 kwietnia 2010 r. Fakt, że prezydencki TU-154 miał zainstalowany TAWS, "stawia więcej pytań niż odpowiedzi" - stwierdził John Cox, konsultant ds. bezpieczeństwa i ekspert od wypadków. "Naprawdę chciałbym wiedzieć, co działo się na pokładzie, ponieważ niezależnie od tego, pod jaką presją byli piloci i z jakimi warunkami pogodowymi mieli do czynienia, nigdy żaden pilot nie zignorował ostrzeżenia TAWS. Czym różnił się ten samolot, że stało się inaczej?" - pyta Cox. Jedną z ewentualnych przyczyn - według Billa Vossa, prezesa Fundacji Bezpieczeństwa Lotów (Flight Safety Foundation) - może być niedokładność mapy Rosji w systemie TAWS. Ani rosyjscy, ani polscy śledczy badający sprawę katastrofy pod Smoleńskiem ani razu nie wspomnieli o systemie TAWS. Nie wiadomo też, czy z zapisu czarnych skrzynek udało się uzyskać informację o aktywności urządzenia.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ze wstępnych informacji przekazanych premierowi Władimirowi Putinowi wynika, że przed wypadkiem rządowego Tu-154 silniki pracowały prawidłowo. Tymczasem świadkowie twierdzą, że odgłos silników był dziwny. Zapewnienia, że wybuchu i pożaru na pokładzie samolotu nie było również są sprzeczne z relacjami świadków, którzy mówią o wybuchu przed uderzeniem w ziemię.
[link widoczny dla zalogowanych]
Zdjęcie satelitarne szczątków samolotu prezydenckiego i pasa na którym miał wylądować.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Zdjęcia pokazujące drzewa ścięte przez samolot i ich umiejscowienie. Obraz warto powiększyć.
[link widoczny dla zalogowanych]
Trzy dni przed katastrofą prezydenckiego Tupolewa w Smoleńsku na tym samym lotnisku lądowały samoloty z Władimirem Putinem i Donaldem Tuskiem. Na ich przyjazd do Smoleńska sprowadzono dodatkowy sprzęt nawigacyjny. Jest prawdopodobne, że przed lądowaniem samolotu z Lechem Kaczyńskim sprzęt ten usunięto z lotniska. O sprawie w "Moscow Times" napisała znana rosyjska komentatorka Julia Łatynina. Źródłem informacji mieli być piloci znający procedury lotów rosyjskiego premiera. W rozmowie z korespondentem RMF FM Przemysławem Marcem Julia Łatynina powiedziała, że o ile wizyta Tuska była przygotowana, to wizytę prezydenta Kaczyńskiego rosyjskie władze traktowały jak zbędną.Kiedy Putin i Tusk przylatywali, na miejsce przywieziono specjalne radiolokacyjne przyrządy. Ponieważ nie było śladu takich urządzeń, gdy przylatywał Kaczyński, to oznacza, że je zabrano - mówiła Łatynina. - Otwarcie mówiąc ja nie potrafię sobie wyobrazić naszego premiera, który ląduje na starym lotnisku wojskowym, na którym niczego nie przygotowano. Pułkownik Bartosz Stroiński, dowódca Tupolewa, którym 7 kwietnia do Smoleńska poleciał premier Tusk powiedział, że załoga podchodziła do lądowania, wykorzystując standardowe wyposażenie tamtejszego lotniska wojskowego.
Jak twierdzą eksperci, Tu-154 ma dużą wysokość lądowania, co oznacza, że na sporej wysokości podchodzi do pasa, gdzie ma dotknąć ziemi. Zastanawiające jest więc, dlaczego będąc jeszcze dość daleko od miejsca przyziemienia, Tu-154 znalazł się ledwie kilkadziesiąt metrów nad ziemią i na tej wysokości zahaczył o drzewa. Każdy, kto choć raz oglądał podchodzenie do lądowania samolotów, wie, że nie lecą one tuż nad ziemią, ale docierają na skraj pasa na dość sporej wysokości. Czy maszyna mogła nagle stracić moc w silnikach, a w konsekwencji bardzo szybko stracić także wysokość, przez co pilot nie miał nawet czasu na to zagrożenie zareagować? Jeśli tak, to jaka była tego przyczyna? Trzeba postawić też inne pytanie: dlaczego prezydencki Tu-154 miał lecieć akurat do Mińska lub Moskwy? Przecież Rosja i Białoruś mają kilka innych lotnisk, głównie wojskowych, położonych znacznie bliżej Smoleńska, jak Wiaźma lub Witebsk. I na pewno mają one odpowiednie pasy do przyjmowania takich maszyn, skoro lądowały tam i lądują wojskowe transportowce.
[link widoczny dla zalogowanych]
Wypowiedź Ryszarda Drozdowicza z Laboratorium Aerodynamicznego Politechniki Szczecińskiej (ZUT). Jako pilot oceniam, że sugerowany w mediach błąd pilota jest mało prawdopodobny. Na podejściu do lądowania nie wykonuje się żadnych manewrów typu silne przechylenie lub nagłe zmiany prędkości. A takie silne przechylenie zauważyli świadkowie. Pilot wykonał dodatkowe kręgi nadlotniskowe, aby upewnić się co do warunków lądowania i na tej podstawie podjął uzasadnioną decyzję o lądowaniu. Nieprawdopodobne też jest, aby doświadczony pilot wraz z drugim pilotem pomylili się co do wzrokowej oceny wysokości, nawet w przypadku awarii przyrządów, która jest również nieprawdopodobna. Należy tutaj zauważyć, że mgła jest na ogół z prześwitami i przy dziennym świetle nie stanowi istotnej przeszkody do wzrokowej oceny warunków lądowania. Okoliczności wskazują jednak na poważną awarię lub celowe zablokowanie układu sterowania. Taką blokadę można celowo zamontować tak, aby uruchomiła się przy wypuszczeniu podwozia lub klap bezpośrednio na prostej przed lądowaniem. Przy blokadzie klap lub lotek na prostej katastrofa była nieunikniona, gdyż pilot nawet zwiększając nagle ciąg, nie był w stanie wyprowadzić mocno przechylonej ciężkiej maszyny, mając wysokość rzędu 50-100 m i prędkość rzędu 260 km/h.
[link widoczny dla zalogowanych]
Elektromagnetyczna broń pulsacyjna jest w stanie usmażyć elektronikę na pokładzie pasażerskich samolotów. Informacje i części potrzebne do jej budowy dostępne są w internecie - "New Scientist" cytuje izraelskich ekspertów z International Institute for Counter-Terrorism w Hercliji. Do rozbicia samolotu wystarczyłby jeden silny puls z urządzenia ukrytego na jego pokładzie, ale i takiego na ziemi. Yael Shahar, dyrektorka Instytutu, zbadał używaną i dopiero projektowaną broń elektromagnetyczną i dla każdej znalazła tani odpowiednik możliwy do zbudowania "domowymi metodami". Im technologia dojrzalsza, tym większym zagrożeniem może się stać - twierdzi Shahar.
[link widoczny dla zalogowanych]
Russian military carried out experiments in the past with electromagnetic weapons on its military base in the area of the military airfield where the plane of the Polish president tried to land. In 2008, Moscow said it had created the most powerful electromagnetic weapon of all time, known as the EMP (electromagnetic pulse), the Russian paper Pravda reported. "The immense power of billions of watts is being generated, and the weapon is of extremely small size. The innovation is that electromagnetic pulses emitted by the new weapon is much shorter, but extremely powerful, "said Gennady Mesyats, the Vice President of the Russian Academy of Science and director of the Lebedev Physics Institute."Such small weapon has never been created in the past and yet it is extremely powerful. . There were similar devices, made during the Cold War, but their size was huge. Our device is at least 10 times more powerful than any weapon created abroad," said Mikhail Yaladin, a scientist credited with the development of the electromagnetic super weapon. Any electronic equipment fails to operate in the near of the electromagnetic device, when the generator is running. The device was shown in Yekaterinburg. According to Russian military scientists, it produces results similar to a lightning stroke or a nuclear explosion. The weapon was called Nika, after the Greek goddess of victory.A weapon of this type can interfere with electronic equipment and engines of any aircraft. On April 12, the newspaper Ha'aretz noted that Russian solidarity with Poland in the Smolensk tragedy is only meant to deceive the world.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ze słów kontrolera lotów wynika, że było tylko jedno podejście do lądowania: Co nastąpiło dalej? On powiedział, ze zrobi jeszcze jedno koło i poleci na zapasowe lotnisko?- Nie, on powiedział, że jeśli nie wyląduje, to poleci na zapasowe lotnisko. Przyznał, że wszelkie dane - w tym także te o pułapie, na którym znajdował się Tu-154 - były podawane po rosyjsku, a nie w języku angielskim obowiązującym w międzynarodowym lotnictwie. Nasi piloci mieli mieć trudności ze zrozumieniem podawanych parametrów lotu. Na pokładzie nie było nikogo, kto znał rosyjski?- Byli, ale dla nich cyfry to czarna magia. To znaczy, że nie miał Pan żadnej informacji o ich wysokości?- Żadnej.
[link widoczny dla zalogowanych]
Tymczasem były dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego płk Tomasz Pietrzak zaprzecza i zapewnia, że dowódca samolotu doskonale rozumiał rosyjski.
[link widoczny dla zalogowanych]
Zastanawia fakt, że Pan Wiśniewski mówił w TVP INFO, że widział czarną skrzynkę, a "oficjalnie" znaleziono je kilka godzin później... Skoro mówił to na antenie, to dlaczego nikt z "szukających" po prostu go nie spytał gdzie leży? Co działo się jeśli skrzynki jednak odnaleziono wcześniej niż się podaje? Brak wybuchu, ognia (bo to co widać na zdjęciach to ledwie małe ognisko) też zastanawia. I te dwa niewielkie wybuchy (jak stwierdził Pan Wiśniewski). Pilot zachowywał się tak jakby nie słyszał kontrolera lotów. No właśnie - może nie słyszał, dlaczego? bo np. nie miał już sprawnego sprzętu. Wiele wskazuje na to jakby ni stąd ni z owąd elektronikę w samolocie szlag trafił! Około g. 21.20 wczoraj na TVP Info prowadząca rozmawiała z jednym z dziennikarzy wysłanych do Katynia do obsługi transmisji. Uderzyło mnie to co mówił... Około godziny wcześniej lądowali w Smoleńsku Jakiem-40. Bez żadnego problemu, przy dobrej pogodzie. Stwierdził: "No może pułap chmur był trochę niższy, to wszystko. To nie możliwe żeby w pogoda tak szybko się zmieniła!". Tam była ładna pogoda. Warunki pogodowe były świetne!". Potem powiedział jeszcze coś: "Jak-40 to samolot, że tak powiem, manualny. Wszystko zależy od pilota. Nie ma tam żadnej wypasionej elektroniki. Nie to co w Prezydenckim Tupolewie - tam było najnowocześniejsze oprzyrządowanie! Wylądowaliśmy Jakiem jak to się mówi "na kreskę", bez żadnych, podkreślam żadnych problemów. To co mnie zdziwiło - mówi dziennikarz - to widok przez okienko samolotu jak kołowaliśmy po płycie, jak wojskowy samolot rosyjski "Ił" podchodzi do lądowania i.... ma jakieś problemy. Dziwnie przechylił się na jedno skrzydło... Potem poderwał maszynę. To było dziwne, bo jakby jakiś powietrzny prąd w niego uderzył nagle, a przecież my przed chwilą lądowaliśmy i nic takiego jak silny prąd powietrza nie miało miejsca." No właśnie.... Przechylił się na jedno skrzydło.... Miał problemy z lądowaniem... Podobnie jak prezydencki TU-154. Czy "Ił" też był naszpikowany elektroniką? Czy właśnie "ubogość" i "zacofanie" elektronicznego wspomagania lotu w Jaku-40 miało ten dziwnie cudowny wpływ na bezproblemowość jego lądowania?
Montażysta TVP widział nienaturalnie przechylony samolot. Czy pilot, na tak niskiej wysokości wykonywał by tak ryzykowny manewr bez powodu? Jest to tym bardziej dziwne, że niedługo przed prezydenckim samolotem wylądował JAK z polskimi reporterami. Jakiś czas później próbował tam lądować transportowy IŁ, który wykonał dokładnie taki sam dziwny manewr, tzn. zaledwie kilka metrów nad ziemią przechylając skrzydło. Poza tym są relacje świadków, mówiące, że samolot leciał z przechyłem na jedno skrzydło, dowodem jest ścięte drzewo, któż tak podchodzi do lądowania ?! Czyżby samolot prezydencki nie miał urządzeń automatycznie stabilizujących go przy podchodzeniu do lądowania? Jest też relacja dziennikarza, który był w jaku lądującym godzinę przed prezydentem. Po wylądowaniu (twierdzi że lądował w o wiele gorszych nieraz warunkach), widział transportowy samolot, który dotknął płyty lotniska (dziennikarz nie jest w stanie potwierdzić, czy lądował, czy startował), i który przy tym niepokojąco przechylił się na prawe skrzydło, prawie dotykając jaka dziennikarskiego stojącego na drugim pasie. Dziennikarz użył słów „ratował się”.
[link widoczny dla zalogowanych]
Rozmawiałam niedawno z ministrem Stasiakiem. Rozmowa dotyczyła kwestii transmisji, które były planowane od dawna w Telewizji Polskiej. I to co powiem za chwilę mówię z pełną odpowiedzialnością jako doradca zarządu Telewizji Polskiej. Przez godzinę rozmawiałam z ministrem Stasiakiem. I wtedy też odważnie zasugerowałam, żeby prezydent pojechał z wdowami katyńskimi pociągiem. Byłby to najbezpieczniejszy środek transportu. Po drugie, media mogłyby zobaczyć prezydenta, najważniejszego człowieka w państwie, który zauważył wdowy, sieroty katyńskie. Prezydenta, który byłby z nimi. Do tego pani Maria Kaczyńska, cudowny człowiek, który miał wspaniały kontakt z ludźmi starymi... Prezydent się zgodził. Dostałam informację, że prezydent podchwycił ten pomysł, że pojedzie z wdowami i sierotami katyńskimi pociągiem. Zaczęliśmy myśleć, żeby wysłać na bieżąco informacje z satelity z tej podróży prezydenta pociągiem do Katynia. Potem przyszła wiadomość, że tak go obsiedli, że jest decyzja, że poleci, a te wdowy pojadą same. Pomyślałam sobie, kolejny prezydent, który nie docenił wdów i dzieci katyńskich. Ktoś mu to odradził. Ktoś mu to odebrał... Ciekawe dlaczego?... wywiad z red. Anną Pietraszek, doradcą zarządu Telewizji Polskiej. Dodam, że ciekawe jest także kto doradzał lot samolotem.
[link widoczny dla zalogowanych]
Lataliśmy z wysokiej rangi wojskowymi, a jako dziennikarka podróżowałam czy to z prezydentem Lechem Wałęsą, czy to z innymi wysokimi urzędnikami państwowymi. Tak więc z mojego bogatego doświadczenia wiem, że ktoś, kto odpowiadał za bezpieczeństwo lotu, czyli nie tylko pilot, ale również generał, chronił listę osób, które miały być zabierane na pokład. Jestem tego absolutnie pewna, że taka lista nie miała prawa wydobyć się na światło dzienne, była po prostu tajna. Owszem, dziennikarze między sobą mogli wiedzieć, że leci np. minister obrony narodowej i taki czy inny dziennikarz, ale kto jeszcze, to już absolutnie nie było możliwe. Tymczasem lista pasażerów samolotu prezydenckiego dotarła do mnie w ubiegły poniedziałek, czyli otrzymałam pełen zestaw osób z rangami dowódców wojskowych włącznie. Listę tę otrzymałam od młodych dziennikarzy proszących mnie o konsultację w sprawie rozmów, jakie mieli przeprowadzić z osobami, które leciały w tym samolocie. Nie wiem skąd mieli tę listę. W każdym razie zdobycie tej listy i wysłanie jej do mnie nie było dla nich niczym specjalnie trudnym. Kiedy usłyszałam o katastrofie w pobliżu Lasu Katyńskiego, po kilku godzinach mogłam porównać listę, która została podana do wiadomości publicznej, z tą, która była w moim komputerze, i okazało się, że były identyczne. [link widoczny dla zalogowanych]
W Polsce od wielu lat trwa dyskusja i polityczne przymiarki do zakupu nowych maszyn dla VIP-ów. Kilkakrotnie anulowano przetarg w wyniku wykrycia korupcji. Dopiero podczas rządów Jarosława Kaczyńskiego doszło do finalizacji i podjęcia ostatecznej decyzji wymiany samolotów rządowych. Decyzję tę podjęto pomimo niewybrednej nagonki antyrządowej w mediach i sprzeciwu polityków Platformy Obywatelskiej. Jednak Donald Tusk obejmując urząd premiera podjął decyzję o definitywnej rezygnacji z przetargu na samoloty dla VIP-ów. Tusk oświadczył wtedy, że zakup nowych maszyn jest niepotrzebny i że lepiej byłoby gdyby głowa państwa i rząd latali samolotami wydzierżawionymi, a reszta urzędników państwowych, samolotami rejsowymi. Chcąc pokazać jak bardzo przekonany jest do tej - z gruntu niesłusznej - decyzji, premier Tusk w 2008 roku skorzystał z samolotu rejsowego lecąc z oficjalną podróżą do Stanów Zjednoczonych. Wywołał tym konsternację amerykańskich służb specjalnych. Koszt jego propagandowej podróży był większy niż koszt przelotu samolotem służbowym. Otwartym pozostaje pytanie czy nowy sprzęt dla VIP-ów mógłby zapobiec katastrofie. Zakładając dokładnie te same warunki pogodowe i podjęte decyzje pilotów, można stwierdzić, że nowoczesny samolot, o doskonalszej konstrukcji i lepszym wyposażeniu w systemy nawigacyjne, zachowałby się bardziej elastycznie przy podchodzeniu do lądowania i umożliwiłby nawet dokonanie operacji touch-and-go, czyli ponownego wzniesienia się przy próbie nieudanego lądowania.
[link widoczny dla zalogowanych]
Służby specjalne i PO przejmują władzę w Polsce, analiza. Oczywiście zakładając celowe działanie Rosjanie nie informowaliby o nim Polaków, najwyżej podjęli działania, aby niektórzy z polityków nie wsiedli do samolotu z prezydentem.
[link widoczny dla zalogowanych]
Jarosław Kaczyński miał lecieć Tupolewem razem z bratem. Szefa PiS zastąpił jednak Zbigniew Wassermann. Gdyby nie jego chora mama, zginąłby w sobotę tak jak Lech Kaczyński, pierwsza dama i kilkudziesięciu najważniejszych ludzi w państwie.
[link widoczny dla zalogowanych]
Eksperci ustalili, że taśma z zapisem parametrów lotów przemieściła się wewnątrz "czarnej skrzynki", "najprawdopodobniej z powodu wstrząsu" - poinformował komitet w komunikacie. Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa jako jedyny z polskich prokuratorów uczestniczył w odsłuchiwaniu zapisów z czarnych skrzynek. Dlaczego mimo, że do Rosji pojechało 8 prokuratorów tylko jeden uczestniczył w tak kluczowym elemencie? Przy tej czynności powinno być przynajmniej kilku polskich prokuratorów.
[link widoczny dla zalogowanych]
Rosyjski kontroler nie bardzo orientował się, w jakim systemie należy podawać wartości ciśnienia atmosferycznego na lotnisku w Smoleńsku. To kluczowa wartość, bo od niej zależą wskazania pokładowych wysokościomierzy. W Rosji używa się innego systemu określenia tej wartości, niż jest to przyjęte w międzynarodowym lotnictwie. Na świecie przyjmuje się, że ciśnienie jest podawane według QNH, czyli średniego ciśnienia na poziomie morza. Inaczej rzecz ujmując, ten standard nie uwzględnia wysokości terenu. Ustawiony według tej wartości wysokościomierz wskazuje na lotnisku nie zero, a pewną wysokość - taką, na jakiej jest położony teren nad poziomem morza. Natomiast w Rosji używa się systemu QFE, czyli podaje się ciśnienie uwzględniające wzniesienie terenu. Tak ustawiony wysokościomierz pokazuje na lotnisku zero. Załoga prezydenckiego samolotu lecąc z ciśnieniem mierzonym według QNH, mogła sądzić, że jest wyżej, niż była w rzeczywistości. W tym momencie ważna jest komunikacja między kontrolerem a załogą, bo obie strony muszą ustalić, jakimi systemami się posługują. A z tym w sobotę był właśnie kłopot. Pod warunkiem, że kontroler wie, co mówi (…) A z tego, co słyszałem, to tak za bardzo nie wiedział o niektórych rzeczach, bo tam go pytali od razu nasi, co tam byli, on pytał, co to jest. Ale to już niech komisja sobie ustala - mówi pułkownik Tomasz Pietrzak, były dowódca pułku, który woził polskich VIP-ów. Być może dlatego tak ważne było ponowne przesłuchanie rosyjskiego kontrolera, o co zwróciła się strona polska po katastrofie. Korespondencja z wieżą jest już zapewne znana ekspertom z komisji. O ile zachowały się instrumenty pokładowe, możliwe będzie sprawdzenie ustawień wysokościomierzy, czyli to, jaka wartość ciśnienia została na nim ustawiona. Pilot zdecydował się na lądowanie, schodząc jak najniżej i szukając przez okna dziury we mgle, próbował posadzić maszynę. Można założyć, że ustawił na odpowiednich przyrządach tzw. wysokość decyzyjną - bezpieczną wartość nad terenem. Miał schodzić do tej wysokości i jeśliby warunki na to pozwoliły, wylądowałby. To jednak było niemożliwe, jeśli nie porozumiano się co do systemów wartości ciśnienia. Samolot schodził coraz niżej, a do założonej wcześniej wysokości decyzyjnej - według przyrządów - było jeszcze daleko. To by jednak nie przesądzało czy podano fałszywe dane przypadkowo czy celowo.
[link widoczny dla zalogowanych]
Dla porównania rosyjski TU-204, który rozbił się w lesie pod Moskwą. Kadłub jest w dość dobrym stanie. Oczywiście znaczenie ma kąt uderzenia. Pracownik TVP słyszał 2 niezbyt głośne wybuchy, tak jakby były one w środku kadłuba przed uderzeniem w ziemię.
[link widoczny dla zalogowanych]
Na myśl na katastrofie przypomina się upadek samolotu w którym zginął minister w rządzie Billa Clintona, Ronald Harmon Brown. Sprawa bardzo podejrzana - m.in. 3 telewizje poinformowały o wydobyciu czarnych skrzynek, a władze stwierdziły że to były przedmioty tylko wyglądające identycznie, fałszywie informowano o złej pogodzie, a jedyna ocalała z katastrofy tuż po uratowaniu złamała kark. Polityk, który zginął miał stanąć przed niezależnym prokuratorem i ostrzegł, że nie pójdzie do więzienia sam. [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
W wyemitowanym miesiąc temu "fałszywym" reportażu TV podano informację o śmierci Lecha Kaczyńskiego. Audycja, która miesiąc temu wywołała popłoch wśród Gruzinów, opowiadała o ataku Rosjan na Gruzję. W wyniku inwazji śmierć miał ponieść prezydent Gruzinów Micheil Saakaszwili. Co ciekawe - w filmie poinformowano też o wybuchu lecącego na pomoc Gruzji samolotu Lecha Kaczyńskiego. Zasugerowano, ze za zamachem na prezydenta RP stoją Rosjanie. Komentatorzy twierdzili wówczas, że za emisją programu, stylizowanego na prawdziwy reportaż z bieżących wydarzeń, odpowiedzialne są gruzińskie władze, pragnące na podstawie informacji wywiadowczych przestrzec przed imperialnymi planami Rosjan.
[link widoczny dla zalogowanych]
Dlaczego władze Rosji tak pospiesznie informują o błędzie jednego z najbardziej doświadczonych z polskich pilotów, od razu wszczynając śledztwo z odpowiedniego paragrafu? Jak to możliwe żeby samolot znajdujący się na wysokości zaledwie kilkunastu metrów tak doszczętnie się rozbił? Drzewostan w okolicy jest rzadki i z niewielkimi drzewkami. Co przyczyniło się aż do takiej skali katastrofy ? Niedawno w Holandii zdarzył się podobny wypadek i prawie wszyscy ocaleli.
[link widoczny dla zalogowanych]
Od katastrofy prezydenckiego TU-154 minęło ledwie kilka dni, śledztwo w tej sprawie potrwa na pewno jeszcze wiele tygodni, może nawet miesięcy, a strona rosyjska już wykluczyła awarię maszyny. I twierdzi, że do katastrofy miała rzekomo przyczynić się lekkomyślność polskich pilotów i brak znajomości języka rosyjskiego, co utrudniało kontakty z wieżą kontroli lotów. Takie przesądzanie sprawy dziwi ekspertów. Ekspertów od wypadków lotniczych takie stanowisko zaskakuje, bo przecież aby wykluczyć awarię samolotu, trzeba najpierw przeprowadzić skrupulatne badania wraku. W przypadku katastrofy trzeba zebrać wszystkie kawałki samolotu i złożyć je w hangarze. Wtedy inżynierowie, technicy, specjaliści od budowy silników, aerodynamiki, konstrukcji samolotów, wytrzymałości materiałów muszą obejrzeć dokładnie wszystkie szczątki i wydać opinię na temat ewentualnych przyczyn katastrofy. Przecież piloci mogli nawet nie zdążyć poinformować wieży o kłopotach z samolotem, bo wszystko mogło wydarzyć się dosłownie w ciągu sekundy. Zresztą nie trzeba być ekspertem od lotnictwa, aby zauważyć, iż autorytatywne rozstrzyganie sprawy dotyczącej stanu technicznego tupolewa jest teraz zbyt wczesne.- Skoro my na polecenie prokuratury badaliśmy często przez wiele dni różne elementy silnika, zawieszenia, hamulce, instalacje elektryczne, aby poznać stan techniczny samochodu i czy nie to było przyczyną wypadku, to jak bez ekspertyzy można wydawać jednoznaczną opinię o stanie technicznym samolotu? - zastanawia się inżynier Stanisław Krupski, który był przez kilkadziesiąt lat rzeczoznawcą samochodowym i uczestniczył w badaniu wielu rozbitych aut, biorących udział w śmiertelnych wypadkach drogowych. - Przecież duży samolot pasażerski to o wiele bardziej skomplikowana maszyna niż nawet najnowocześniejszy samochód - dodaje. Kontrolerzy mieli mu podobno radzić, aby poleciał do Mińska lub Moskwy, gdzie można bezpiecznie lądować. Tymczasem jak podkreśla wielu pilotów, ich koledzy nie byli samobójcami i skoro decydowali się na lądowanie, to musieli stwierdzić, iż można lądować. Po pierwsze, mgła (o ile była) nie musiała być dużą przeszkodą, bo zawiera ona wiele prześwitów, przez które dobrze widać lotnisko. O tym, że warunki jednak pozwalały na posadzenie maszyny, świadczy przede wszystkim to, iż lotnisko nie zostało zamknięte. Gdyby podjęto decyzję o zamknięciu portu, żadna maszyna nie mogłaby tam lądować - także Tu-154 z prezydentem Kaczyńskim na pokładzie. Skoro - jak twierdzą Rosjanie - tuż przed przylotem polskiego samolotu nie zezwolono na lądowanie rosyjskiemu wojskowemu samolotowi transportowemu, to dlaczego nie zamknięto portu? Jednak jeden z kontrolerów lotu - Paweł Plusnin zapewnia, że radził załodze lot do innego miasta. Na pytanie, dlaczego pilot go nie posłuchał, odpowiedział: "To jego trzeba by zapytać". Trudno o przykład większej arogancji i braku taktu, w sytuacji gdy powszechnie wiadomo, iż wszyscy, także piloci, zginęli w katastrofie. Kuriozalne jest także twierdzenie, że polscy piloci nie znali rosyjskiego i dlatego mieli problemy z porozumieniem się z wieżą. Bo piloci rosyjski znali bardzo dobrze. Żaden z nich nie zostałby wysłany na lot do Smoleńska, gdyby nie posługiwał się biegle językiem rosyjskim. To nie jest zwykłe lotnisko cywilne, ale dawne wojskowe. Nie ma tu regularnych lotów i obsługa jest rosyjskojęzyczna. I za każdym razem, gdy jakiś polski samolot tam lądował, musiał nim kierować pilot znający język rosyjski. W dodatku 36. specjalny pułk lotniczy, który zawiaduje prezydencką flotą powietrzną, nie raz organizował loty do krajów za naszą wschodnią granicą, również do Smoleńska, i dla nikogo nie było zaskoczeniem, że z tamtejszą wieżą trzeba się porozumiewać po rosyjsku. Tym bardziej że ci piloci przylecieli kilka dni wcześniej Tu-154 do Smoleńska, gdy przywieźli delegację na czele z premierem Donaldem Tuskiem na uroczystości z udziałem premiera Rosji Władimira Putina. Ale rosyjska wersja katastrofy już przedostała się do zachodnich mediów. I być może o to Rosjanom chodziło, aby przekaz był taki, jak we włoskiej lewicowej gazecie "La Repubblica", który napisał, iż należy wyjaśnić, dlaczego "dwóch doświadczonych pilotów wykazało się tak małym profesjonalizmem, że chcieli wylądować w Smoleńsku za wszelką cenę".
[link widoczny dla zalogowanych]
Skrzydlata Polska 11/2008 Tomasz Hypki. Władzę objął rząd Donalda Tuska, ale Maciej Wnuk pozostał w MON. Trafił nawet do... rady nadzorczej AMW. Mógł więc dalej wpływać na procedurę zakupu samolotów dla VIP. I to mimo oczywistego zamieszania w wiele afer (poza sprawą samolotów, m.in. próba doprowadzenia do zerwania dostaw KTO Rosomak i spowodowanie niepotrzebnego zniszczenia kompletnie wyposażonego transportera o dużej wartości). Sytuacji nie zmieniło nawet pismo Transparency International Polska (TIP), z którego wynikało, że niezależni obserwatorzy przetargu na zakup samolotów dla VIP, powołani na podstawie porozumienia MON z tym stowarzyszeniem, nie są znani jego władzom, a faktycznie reprezentują znaną kancelarię prawną. TIP nie było nawet informowane o działaniach tych obserwatorów. Z pisma wynikało, że przynajmniej niektóre z tych osób zostały mianowane przez ministra obrony narodowej po rekomendacji... Macieja Wnuka. Z innej korespondencji wynika, że zajmujący się walką z korupcją urzędnik MON próbował wyeliminować z udziału w procedurach przetargowych co bardziej niezależnych ekspertów, choćby pod pretekstem konfliktu interesów związanego z pracą w... Urzędzie Lotnictwa Cywilnego. Wnuk pozostał, bo jego patron zmienił koalicję i resort, ale ma nadal ogromne wpływy w MON. Odeszli za to inni ludzie, którzy mogli przeprowadzić uczciwy przetarg na samoloty dla VIP. Przede wszystkim dr Jerzy Krawiec, sekretarz komisji przetargowej, który zaproponował obiektywne procedury uwzględniające koszty eksploatacji, z wykorzystaniem programów używanych przez wyspecjalizowane przedsiębiorstwa na całym świecie. Tacy niezależni specjaliści nie są potrzebni w kraju przypominającym pod wieloma względami republikę bananową.
Rosjanie mieli kilka motywów. Przy czym nie musieliby o tym wiedzieć obaj przywódcy. Miedwiediew do niedawna uważany za marionetkę, od 4 miesięcy wykazuje się coraz większą samodzielnością. Wywalenie bez konsultacji z Putinem 18 generałów milicji, całego zarządu więziennictwa i połowy szefostwa prokuratury - to było wypowiedzenie wojny. Po antyputinowskich demonstracjach w przeszło 100 miastach Rosji, początkowo nikt nie zwrócił uwagi, że były to miasta garnizonowe. Teraz się już mówi, że siłą wspierającą Miedwiediewa jest armia, która nie tylko dąży do pozbycia się kurateli kagebistów, ale też do przejęcia całości schedy po nich. Zatem mogłoby to być nie tylko wymierzone w Polskę, ale elementem wewnętrznej rozgrywki w Rosji, a w przypadku bezpardonowej walki ze sobą służb siłowych Rosji kontrola Miedwiediewa i Putina nad nimi może być niepełna.
Rosjanie mogą zyskać na śmierci Kaczyńskiego. Pretendował do roli lidera w regionie widzianym przez Rosjan jako ich naturalna strefa wpływów (Europa Środkowa); - był głównym polskim politykiem, który nie obawiał się wystąpić przeciw interesom Rosji (a w obronie interesu Polski) na forum UE, jak trzeba było, to drastycznie (np. blokując rozmowy UE-Rosja), wszedł w drogę Rosjanom w Gruzji (zwrócił uwagę Europy, a może i świata na to, co tam Rosjanie robili), a pewnie i na Ukrainie podczas pomarańczowej rewolucji. Ale oczywiście nie można wykluczyć wyeliminowania Prezesa NBP w celu wprowadzenia w Polsce waluty euro czy przejęcia akt Biura Bezpieczeństwa Narodowego przez ludzi na których Rosjanie mają wpływ poprzez WSI. Oczywiście te osoby nie byłyby informowane o bestialskim zamiarze, ale szantażowane już po katastrofie aby wypełniać wolę Rosjan. Na pokładzie samoloty był szef polskich wojsk, Generał Gągor. Za kilka miesięcy miał zostać szefem wojsk NATO. Polak na czele wojsk NATO? Czy jest większa zniewaga dla Rosjan? Na pokładzie był też szef wojsk specjalnych.
Dlaczego Rosjanie proponowali lądowanie w Moskwie lub Mińsku? Są bliżej lotniska wojskowe spełniające podobne kryteria jak przestarzale wyposażone lotnisko w Smoleńsku. Podając tak odległe lotniska Rosjanie mogli być pewni, że pilot podejmie przynajmniej jedną próbę wylądowania w Smoleńsku - pilot nie wiedział jak gęsta jest mgła, w przypadku bardzo gęstej o jakiej mówi się że nagle pojawiła się dziwnym trafem akurat tuż przed lądowaniem samolotu prezydenckiego Rosjanie powinni zamknąć lotnisko. Nie zrobili tego. Jeśli dodamy do tego możliwość zakłócenia lub wyłączenia urządzeń elektronicznych (w tym także celowego zafałszowania wskazań wysokościomierza na przykład o 50-100 metrów) to katastrofa była praktycznie pewna mimo przekonania pilota, że ryzyko jest minimalne - po prostu w razie nieudanego podejścia wiedział, że spokojnie przeleci nad pasem startowym i poleci na inne lotnisko, tak jak potężny Ił-62, który zrobił to samo przed samolotem prezydenckim.
Obecne przyjazne zachowanie władz Rosji nie wyklucza zamachu. Putin dopuszcza do dziś do mordowanie niewinnych kobiet i dzieci w Czeczenii, zaatakował Gruzję, Jesienią 1999 roku w Moskwie doszło do serii eksplozji w domach mieszkalnych. Potężny wybuch zniszczył też jeden z domów w Wołgodonsku. Zginęło ponad trzysta osób. O dokonanie zamachów władze oskarżyły czeczeńskich terrorystów. W rosyjskiej prasie pojawiły się informacje, iż ich sprawcami mogły być w rzeczywistości rosyjskie służby specjalne, które chciały dostarczyć Putinowi pretekstu do ostatecznego rozwiązania problemu Czeczenii. Znamy również z historii przypadek domniemanego zamachu przez władze, po którym osobę zabitą te same władze niezwykle uhonorowały. Siergiej Kirow w 1934 na XVII Zjeździe WKP(b) podczas głosowania władz partyjnych otrzymał więcej głosów niż Stalin. Podobno bardzo zazdrosnego o swoją pozycję Stalina zdenerwowało to, że przemówienie Kirowa podczas XVII Zjazdu WKP(b) poprzedziła 10-minutowa owacja (zamiast zwyczajowej 5-minutowej), która przysługiwała Stalinowi. Na zjeździe wybrany członkiem Biura Organizacyjnego i sekretarzem KC, ale 1 grudnia 1934 został zastrzelony przez bolszewika Leonida Nikołajewa. Wielu historyków uważa, że zabójstwo Kirowa było zlecone przez Stalina i zorganizowane przez NKWD. Zarzut uczestnictwa w spisku postawiono wielu dawnym działaczom podczas wielkiej czystki. Pochowany w murze Kremla, jego nazwiskiem nazwano liczne przedsiębiorstwa i miasta (Kirow w Rosji, Kirowabad w Azerbejdżanie, Kirowohrad na Ukrainie).
Jak powiedział Krzysztof Parulski naczelny prokurator wojskowy to Rosjanie prowadzą śledztwo i tylko informują Polaków o jego efektach - jeśli będą chcieli cokolwiek ukryć lub podmienić, pamiętając historię (mataczenie po wypadku okrętu atomowego Kursk, po zajęciu przez terrorystów szkoły w Biesłanie, a nawet doniesienia o organizowaniu przez Rosjan zamachów na wieżowce u siebie w kraju i zrzucanie winy na organizacje terrorystyczne) tylko człowiek bardzo naiwny może myśleć, że tego nie ukryją. I to nie tylko w przypadku zamachu, ale też gdyby było jakiekolwiek nieumyślne zaniedbania (na przykład błędne wskazania wysokości pilotowi czy złe oświetlenie pasa i jego okolicy). Dziwi pewność płk Zbigniewa Rzepy, że Rosjanie niczego przed nami nie ukrywają, o wszystkim nas informują. Zresztą to właśnie on jako jedyny był przy odsłuchiwaniu czarnych skrzynek. Dlaczego mimo, że do Rosji pojechało 8 prokuratorów tylko jeden uczestniczył w tak kluczowym elemencie? Przy tej czynności powinno być przynajmniej kilku polskich prokuratorów.
Filip Stankiewicz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 8:58, 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Coraz wiecej faktów potwierdza moje prorocze słowa ,że to RZĄD POLSKI zle przygotował rejs lotniczy do KATYNIA ,zakończony wielką katastrofa i tragedia POLSKIEJ DELEGACJI Z PREZYDENTEM NA CZELE
Oficjalnie juz niektóre urzedy oskarżaja POLSKI RZĄD POD KIEROWNICTWEM PLATFORMY PONADTO ZAUWAŻA SIE
: CYTAT Z WP
""Gdyby nie zaniedbania Klicha, katastrofy by nie było"
- Jestem przekonany, że gdyby służby podległe ministrowi obrony narodowej Bogdanowi Klichowi zrobiły wszystko tak, jak należy, tej katastrofy prawdopodobnie by nie było. Z naszą armią jest źle - mówi w wywiadzie dla dziennika "Polska" były wiceminister obrony narodowej i p.o. szefa MON Romuald Szeremietiew.
- Podporządkowane ministrowi Bogdanowi Klichowi instytucje nie wykonały właściwie swoich zdań i minister powinien za to odpowiedzieć dymisją. To kwestia odpowiedzialności politycznej, bo doszło do tragedii, za którą niewątpliwie minister obrony narodowej ponosi odpowiedzialność - powiedział Romuald Szeremietiew. Dodał, że przecież za transport najważniejszych osób w państwie, tzw. VIP-ów, odpowiada jednostka wojskowa podległa ministrowi obrony narodowej, to pod jego nadzorem pozostaje 36. specpułk lotnictwa transportowego wchodzący w skład sił powietrznych.
- A więc minister jako przełożony tej jednostki powinien zadbać o następujące rzeczy: po pierwsze, o to, aby miała właściwe wyposażenie techniczne, po drugie, aby miała właściwie wyszkolony personel, i po trzecie, aby wykonywane loty gwarantowały maksymalne bezpieczeństwo. A jak widać, tego bezpieczeństwa nie gwarantują - stwierdza były wiceminister obrony narodowej.
Gdyby służby, które podlegają ministrowi Klichowi, zrobiły wszystko tak, jak należy, katastrofy prawdopodobnie by nie było
Romuald Szeremietiew
.... zaznacza Szeremietiew, cała sytuacja to nie jest wina wyłącznie ministra Klicha, ale jest na tym stanowisku wystarczająco długo, aby coś zrobić w tej kwestii. - A jak widać, zrobił niewiele, żeby nie powiedzieć nic - dodaje były wiceszef MON. Według niego źle przygotowany był cały lot do Smoleńska.
- Jestem przekonany, że gdyby służby, które podlegają ministrowi Klichowi, zrobiły wszystko tak, jak należy, tej katastrofy prawdopodobnie by nie było - podsumowuje Romuald Szeremietiew.
""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""
Wczoraj dowiedziałem się z TV ,że polska musi sie prosic o bardzo wazne rzeczy informatyczne ,twarde dyski , laptopy, inne nosniki jakie spadły na ziemie wraz z wrakiem samolotu TUPOLEW 154 NR BOCZNY 101 pod SMOLEŃSKIEM .
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 8:59, 26 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 9:03, 26 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Sensacyjne wypowiedzi w sprawie badań przyczyn katastrofy SZEFA POLSKIEJ KOMISJI DO SPRAW BADANIA WYPADKOW LOTNICZYCH podaja dzisiejsze media
Jej szef pan KLICH oskarża POLSKICH URZEDNIKÓW .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 8:45, 27 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Potwierdzaja się moje prorocze słowa że Rzad Polski pod kierownictwem Platformy spaprał przygotowanie rejsu lotniczeo do Katynia ,ktory to rejs zakończył sie WIELKA NARODOWA TRAGEDIĄ.
Potwierdzam to co pisałem ,ze gdyby zwykly "szary " obywatel Polski złamał procedury np sanepidowskie ,skarbowe ,inspekcji pracy ..itd to jaja mu wyrwą razem z mięsem ..Uwazam że RZAD DONALDA TUSKA powinien zacząc sie sam rozliczać z zaniedbań zwalanka na zmarłych Pilotów czy zmarłego Prezydenta nie zda sie na wiele . Dobrze ze opinia swiatowa bierze się za rozszyfrowanie naszego Rzadu Ponizej cytat z WP
AAA Pierwsza polityczna ofiara katastrofy pod Smoleńskiem?
Podziel się:
PAP/Polska - The Times | dodane (00:45)
Bogdan Klich
Minister obrony narodowej Bogdan Klich może być pierwszą polityczną ofiarą po katastrofie prezydenckiego Tu-154 pod Smoleńskiem - pisze "Polska The Times". Opozycja i część wojskowych coraz głośniej domagają się jak najszybszej dymisji szefa MON oraz rezygnacji z zasiadania w komisji badającej przyczyny katastrofy z 10 kwietnia.
- Minister Klich, z racji piastowanej funkcji w państwie, ponosi polityczną odpowiedzialność. Powinien podać się do dymisji albo oddać do dyspozycji premiera natychmiast po katastrofie - ocenia w rozmowie z gazetą Marek Wikiński, poseł SLD.
Zarzuty wobec ministra Bogdana Klicha dotyczą nie tylko działań po tragedii prezydenckiego samolotu, ale także całości polityki wewnątrz resortu. Przeciwnicy szefa MON zarzucają mu m.in. pochopne dymisje najbardziej doświadczonych i wartościowych dowódców i specjalistów, zbyt szeroko zakrojone cięcia w budżecie resortu oraz opóźnienia w ogłoszeniu przetargu na nowe samoloty rządowe. Wcześniej list otwarty do premiera wystosował gen. Sławomir Petelicki, były dowódca GROM, który jako pierwszy zażądał dymisji Bogdana Klicha - pisze "Polska The Times".
"""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Dark
Mistrzu
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 2307
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/4
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Dark
Mistrzu
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 2307
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Wto 21:59, 27 Kwi 2010 Temat postu: Samolot nie mógł rozpaść się na kawałki |
|
|
ciekawy artykuł na WP.
Samolot nie mógł rozpaść się na kawałki
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 22:21, 27 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawy .ten zamieszczony artykuł....wiele pytań bez odpowiedzi ..
Ja ciagle powtarzam ..licze ze media beda tak dociekliwe i wyjasnia całą prawdę ( no.... 90 % prawdy )
Co ciekawe po raz pierwszy nasz prokurator p.Szeremet mowi o badaniach wątku zamachu.
Cos jest na rzeczy ze ukrywaja prawde ,ukrywaja informacje niewygodne .
Należy zauważyc ,ze w przypadku WSKAZANIA ewidentnych przestępczych działań DOPROWADZAJACYCH DO KATASTROFY TUPOLEWA w Polsce RUSZY POSPOLITE RUSZENIE
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 10:08, 04 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
KRUCZEK ...... napisałem to wszystko co powiedział JAN PIETRZAK o wiele wczesniej . To wynika z faktu ze zaarowno Jan Pietrzak jak i ludzie trzezwo myslacy do których ja bezwatpienia się zaliczam nie ulegam obłudzie ,fałszowi ,populizmowi ,czy propagandzie medialnej .Potrafimy oddzielać ZIARNO OD PLEWY .To dobrze że WIELKIE AUTORYTETY PIETRZAK ,GENERAŁ POTULICKI ORAZ INNI NIE DOSZUKUJĄ SIĘ TEORII SPISKOWYCH TYLKO NA TRZEZWO ANALIZUJĄ FAKTY TECHNICZNE I LOGISTYCZNE JAKIE ZASZWANKOWAŁY W DNIU 10 KWIETNIA . Na logike należy wyjaśnić dlaczego zdemontowano system nawigacyjny przed ladowanie PREZYDENTA KACZYŃSKIEGO NATOMIAST DLACZEGO ZAMONTOWANO GO TRZY DNI WCZESNIEJ GDY LADOWAŁ W SMOLEŃSKU DONALD TUSK I PUTIN ..to takie oczyswiste pytanie ,takie proste ,takie zwyczajne TAKIE NIEGODNE ZACHOWANIE W IMIĘ URATOWANIA CZYJEGOS ZYCIA ...? Zdemontować komus system naprowadzajacy przed " samym nosem" NA KILKA GODZIN PRZED LADOWANIEM.
Coraz wiecej danych potwierdza moje prorocze słowa SKANDALICZNEGO PRZYGOTOWANIA LOGISTYCZNEGO REJSU DO KATYNIA SAMOLOTU TUPOLEW NR BOCZNY 101 Z PREZYDENTEM POLSKI NA POKLADZIE .
Dzisiejsze polskie media wyjawniają kolejne naganne fakty z niechlujnego przygotowania rejsu samolotu ktore obciażają RZAD POLSKI ,glownio MON I MSZ . Prezydenyta Kaczyńskiego zawsze traktowało PO jak pacholecie .tym razem było podobnie jednak tym razsem z "jaj na Prezydencie "wyszła niezła tragedia narodowa blisko 100 ofiar smiertelnych
oto cytat"Wojskowi meteorolodzy nie powiedzieli pilotom Tu-154 o mgle
Podziel się:
IAR/Rzeczpospolita | dodane (07:24)
Wojskowi meteorolodzy o złej pogodzie w Smoleńsku dowiedzieli się dopiero o 8.25 - na kwadrans przed katastrofą - ustaliła "Rzeczpospolita". Jednak, jak pisze dziennik, nawet wtedy nie przekazali tej informacji załodze prezydenckiego Tu-154. Wojskowi piloci podkreślają, że należało to zrobić. Mówią, że w kwestii zabezpieczenia lotu do Smoleńska wykazano się biernością i chaosem.
Dziennik ustalił, że w toku śledztwa zabezpieczono między innymi dokumenty z Centrum Hydrometeorologicznego Sił Zbrojnych, które odpowiada za informowanie pilotów o warunkach meteorologicznych oraz o widoczności.
Jak pisze "Rzeczpospolita", depesza od cywilnych synoptyków z Okęcia była alarmująca: "Widoczność w Smoleńsku do 500 metrów, niebo niewidoczne". Informacje te pochodziły z cywilnej rosyjskiej stacji meteorologicznej. Centrum Hydrometeorologii nie przekazało już tych danych pilotom lecącym do Smoleńska.
Dziennik podaje, że ostatnią depeszę o warunkach atmosferycznych załoga prezydenckiego lotu otrzymała tuż przed wylotem z Okęcia o 7.27, pochodziła ona z 5.00 i - jak się później okazało - była już dawno nieaktualna. Mówiła bowiem o dobrej widoczności. """"""""""
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 10:27, 04 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 23:21, 06 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Tak jak napisałerm wczesniej "media wymuszą poznanie przyczyn katastrofy oraz odkryja zaniedbania Rzadu RP REDAKTOR JAN POSPIESZALSKI JEST JEDNYM Z WIELU AMBITNYCH I DOCIEKLIWYCH na WP czytamy jego rewelacje :
"Szczątki 25 ofiar dotarły po pogrzebach, to horror"
Jan Pospieszalski
"I kto tu łże jak bura suka?" - Dorn żąda przeprosin
Po śmierci Szczygły w jego mieszkaniu byli znajomi
Papież spotka się z ofiarami księdza-pedofila
Irlandczyk oskarżony o nieumyślne zabójstwo Polaków
Przed masakrą Amerykanów uratowało "sporo szczęścia"
Wyrzucał więźniów z samolotów, teraz stanie przed sądem
Szczątki 25 ofiar katastrofy dotarły do Polski kilka dni temu - powiedział w Polskim Radiu publicysta Jan Pospieszalski oburzony, że dopiero teraz przetransportowano fragmenty ciał ludzi, którzy wcześniej zostali już pochowani w uroczystych pogrzebach. Kilka dni temu RMF FM informowało, że szczątki przyleciały do Polski tak późno, ponieważ nie były wcześniej zidentyfikowane.
- Samolot ze szczątkami 25 osób przylatuje już po pogrzebach, to jakiś horror, co muszą czuć te rodziny - mówił gość "Salonu Politycznego Trójki". Zapytany dlaczego nie informują o tym media, Pospieszalski odpowiedział, że być może jest to tak bolesne dla rodzin, że "nie wskazujemy tych konkretnych osób, których to dotyczy".
Publicysta Jan Pospieszalski zarzucił opieszałość polskim władzom w związku ze śledztwem w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu. Podkreślił, że jest czymś niebywałym, iż miejsce katastrofy smoleńskiej nie zostało dokładnie przeszukane. Pospieszalski zaznaczył, że winę za taki stan rzeczy ponosi polski rząd.
Gość "Trójki" odnosząc się do akcji uczczenia Rosjan zabitych na terenie Polski w drugiej wojnie światowej zauważył, że trzeba rozgraniczyć poległych od sprawy, którą przynieśli do naszego kraju. Dodał, że najlepszym dniem do uczczenia poległych Rosjan byłby pierwszy listopada.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Dark
Mistrzu
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 2307
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Pią 12:36, 07 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Magazyn Śledczy ws katastrofy w Smoleńsku - Misja specjalna
- TVP 1
http://www.youtube.com/watch?v=XvXT8Sm-ml4
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Black Dark dnia Pią 12:42, 07 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 14:47, 07 Maj 2010 Temat postu: Platforma zawłaszcza państwo |
|
|
Platforma zawłaszcza państwo
1. Właśnie mija 3 tygodnie od tragicznej katastrofy pod Smoleńskiem, w tych dniach odbyły się ostatnie pogrzeby ofiar, w kraju atmosfera powagi i zadumy na tym co się stało, a Platforma teraz już otwarcie i bez żadnego skrępowania zawłaszcza instytucje, których szefowie zginęli wtym strasznym wypadku.
Już dwa dni po katastrofie wykonujący obowiązki Prezydenta Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski powołał Jacka Michałowskiego na pełniącego obowiązki szefa Kancelarii Prezydenta choć zostali w niej aż trzej ministrowie w tym zastępca szefa Kancelarii Jacek Sasin który wręcz doskonale się spisywał podczas organizacji pogrzebu pary prezydenckiej.
W tym samym dniu został powołany na pełniącego obowiązki szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego generał Stanisław Koziej choć zastępca ministra Szczygły, minister Waszczykowski byłby w stanie bez problemu poprowadzić BBN do czasu rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich, choćby dlatego,że przez ponad 2 lata był wiceministrem spraw zagranicznych.
To powołanie ma także jak się wydaje na celu przypilnowanie interesów samego Marszałka Komorowskiego. Marszałek jak donosiły swego czasu media był bowiem zainteresowany wejściem w posiadanie II części raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, który był zdeponowany w BBN. W tym raporcie miały być między innymi opisane związki Marszałka Komorowskiego z tymi służbami i to związki ,które raczej chluby mu nie przynoszą skoro tak bardzo zabiegał o posiadanie tego raportu jeszcze przed jego opublikowaniem.
2. W ciągu pierwszych dni wykonywania obowiązków Prezydenta RP,Marszałek Komorowski sformułował także groźby pod adresem niezależnego przecież Narodowego Banku Polskiego. Zagroził,że jeżeli zarząd pod kierownictwem wiceprezesa NBP nie porozumie się z Radą Polityki Pieniężnej co do wysokości zysku, który ma być odprowadzony do budżetu państwa (chodziło o jego zwiększenie z 4 mld zł do 8 mld zł) to rozpocznie procedurę powołania nowego Prezesa NBP.
Na Zarząd NBP pod kierownictwem wiceprezesa naciskała również „rządowa” część RPP, która nawet doprowadziła do uchwalenia przez Radę nowych przepisów dotyczących sposobu obliczania rezerwy na przyszłe ryzyko kursowe, a w konsekwencji i zwiększeniu kwoty zysku NBP i to w taki sposób, ze przepisy te miały działać wstecz.
Dopiero krytyczna opinia Europejskiego Banku Centralnego o tych zmienionych przepisach otrzeźwiła rządową część RPP i samego Marszałka i odstąpiono „od zamachu na kasę NBP”. Zrobiono jednak ogromną szkodę niezależności NBP, a „rządowa” większość w Radzie pokazała,że jest gotowa działać na polityczne zamówienie już na początku 6 letniej kadencji
3. W jeszcze bardziej bezwzględny i cyniczny sposób zachował się Marszałek Komorowski w odniesieniu do Instytutu Pamięci Narodowej. Doskonale wiedział jakie było stanowisko Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie nowelizacji ustawy o IPN. Nowelizacji, która pozbawiała niezależności IPN, a także dawała dostęp do akt IPN byłym tajnym współpracownikom SB, był on z gruntu przeciwny.
Marszałek nie tylko nie uszanował woli tragicznie zmarłego Prezydenta ale zakomunikował,że gdyby Lech Kaczyński chciał odesłać znowelizowaną ustawę do Trybunału Konstytucyjnego to by to zrobił. Było to niezwykle cyniczne bo musiał wiedzieć,że procedowanie parlamentarne nad nowelizacją ustawy o IPN zakończyło się głosowaniem w Senacie w dniu 9 kwietnia tego roku, a 10 kwietnia Prezydent Kaczyński już nie żył.
4.Używanie takiego argumentu przez człowieka który piastuje aż dwie najwyższe funkcje w państwie pokazuje,że ta sytuacja zdecydowanie go przerasta ,a przemożna chęć zdobywania kolejnych przyczółków władzy dla Platformy Obywatelskiej jest silniejsza od stania na straży interesów państwa.
Mimo tego,że z tymi wszystkimi działaniami Marszałka, wyjątkowo łagodnie obchodzą się media (poza nielicznymi wyjątkami, próbującymi patrzeć na ręce rządzącym, a nie opozycji ) to te wszystkie niestosowne zachowania i działania wbrew interesom naszego państwa dostrzegają wyborcy i to właśnie oni ocenią Marszałka Komorowskiego przy urnach wyborczych w zbliżających się wyborach prezydenckich. I będzie to jak sądzę ocena bardzo surowa.
Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]
Dr Zbigniew Kuźmiuk (Marszałek i Poseł Mazowsza w l.1998-2009) 1.5.2010
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 1:01, 08 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
MONOPAŃSTWO MONOWŁADZTWO tylko jedna racja PO ...
Siła państwa właśnie się ujawnia wszystkie waluty zwyżkuja a złotówka traci ..oczywiście kryzys Grecki jest usprawiedliwieniem a ja uważam że POLSKA TO KOLOS NA GLINAINYCH NOGACH .... NADYMANY BALON I NIKT TAK NAPRAWDĘ NIE WIERZY W NASZ CUD GOSPODARCZY KTORYM CHWALI SIE PREMIER TUSK ..byle pierdniecie i inwestorzy uciekają z POLSKI i zabieraja zabawki z Gieldy Papierów Wartosciowych .Banki spekulują na naszej walucie ...ot cała BALONOWA WYDYMANA siła POLSKI
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 9:03, 15 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Chciałbym nawiązać do moich proroczych opinii dot.ZŁEGO PRZYGOTOWANEGO LOGISTYCZNIEGO ,TECHNICZNIE I KADROWO REJSU DO KATYNIA W DNIU 10 KWIETNIA 2010 ZAKOŃCZONEGO KATASTROFA .
Po ponad miesięcznym badaniu sprawy coraz wiecej informacji obciaża RZAD POLSKI za popełnione błędy ,ktore maja swój początek nie w chwili katastrofy lecz o wiele wczesniej . Zaplanowane dwa spotkania w KATYNIU to oficjalne dla "Tuska" z zainstalowanym naprowadzaniem samolotu i to trzy dni póżniej bez naprowadzania na pas dla "Kaczyńskiego" to jaden z wielu błędów .
Dzisiejsza Wirtualna Polska podaje za "Rzeczpospolita " że wyszkolenie pilotow bylo pod "zdechlym Azorkiem " b.słabiusie . Coraz więcej danych potwierdza okrutna prawde o NASZYM RZADZIE I NASZEJ ORGANIZACJI LOGISTYCZNEJ TRANSPORTU NAJWAZNIEJSZYCH OSÓB W PAŃSTWIE .
Rząd Polski siedzi cicho ,media swiatowe spekuluja .Rosjanie coraz więcej ukazuja faktow prawdy , wynikających z zapisow rekorderów pokladowych .Prawda wyplywa okrutna ale obciażajaca Ministerstwo s.zagranicznych ,oraz MON odpowiedzialny za 36 specjalny pułk lotniczy .Ta nazwa specjalny brzmi dumnie ale to tylko atrapa z tego co czytam był to bylejaki pułk o przecietnym wyszkoleniu lotników .
""""Polska: Wiadomości | Rozmowy | Media | Wideo | Galerie
AAA Doświadczenie pilotów Tu-154 nie rzuca na kolana. Byli za młodzi?
Podziel się:
PAP/Rzeczpospolita | dodane (01:10)
Trzydziestokilkuletni dowódcy Tu-154 i ledwie dwóch drugich pilotów. To elitarny pułk do wożenia samolotami najważniejszych osób w państwie - zauważa "Rzeczpospolita". Według gazety, w fatalną pogodę na kiepsko wyposażone lotnisko w Smoleńsku posłano załogę, która drugi raz w życiu wylatywała w tym składzie i nie miała odpowiedniego doświadczenia.
Żaden z lotników nie miał certyfikatu na prowadzenie rozmów z wieżą lotniska po rosyjsku. Nigdy wcześniej wspólnie nie trenowali awaryjnych sytuacji na symulatorze lotów. Kto ich posłał w tak trudną misję z elitą kraju na pokładzie? Gdzie byli dowódcy? Szefowie Ministerstwa Obrony? - pyta gazeta.
W mediach załogę feralnego lotu okrzyknięto elitą polskiego lotnictwa. Zdaniem "Rz", prawda jest taka, że byli to młodzi, utalentowani żołnierze, ale ich doświadczenie nie rzuca na kolana. Dlaczego więc do Smoleńska posłano tak młodą załogę? Bo i tak byli najbardziej doświadczeni w lataniu Tupolewami - trudnymi do pilotowania maszynami.
Już przed katastrofą sytuacja w jednostce odpowiedzialnej za wożenie VIP-ów była dramatyczna. Służyło tam ledwie trzech pilotów wyszkolonych na dowódcę Tu -154 (jeden z nich egzamin zdał dopiero w zeszłym roku). Z drugimi pilotami było jeszcze gorzej. Być może ktoś z załogi popełnił błąd pod Smoleńskiem, ale znacznie poważniejsze błędy popełniono wcześniej - stwierdza "Rzeczpospolita".
""""""""""""
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 9:45, 15 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
ODCZYTANIE ZAPISÓW ROZMOW PILOTÓW W KABINIE NA POŁ GODZINY PRZED KATASTROFA wyklucza "teorie o naciskach aby ladować we mgle "
Taka teoria polityczna powstała aby obciażac ŚP. PREZYDENTA L.KACZYŃSKIEGO i PIS ...to w ostatnim czasię zostało obalone nawet polityczni przeciwnicy PIS nie uzywają tego argumentu aby sie nie osmieszac bo w zapisach rekordingów pokładowych tego po prostu nie ma zwlaszca ze takich sensacji szukali POLSCY I ROSYJSCY BIEGLI BADAJACY PRZYCZYNY KATASTROFY..
""W kabinie pilotów nie było żadnych krzyków ani nieznanego głosu spoza załogi"
Podziel się:
PAP | dodane 48 minut temu
Prawdopodobnie w poniedziałek do Moskwy przyjedzie z Polski psycholog, który wraz z ekspertami rosyjskimi będzie oceniał zachowania załogi prezydenckiego samolotu przed katastrofą - poinformował Edmund Klich, polski obserwator przy komisji badającej przyczyny katastrofy TU-154, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Klich dodał też, że na nagraniach z kabiny pilotów nie słychać głosu nikogo spoza załogi, a w głosach samej załogi nie słychać nerwów czy zdenerwowania.
Polski psycholog ma wspólnie ze specjalistami z komitetu międzynarodowego oceniać "stan stresu i działanie załogi, jeśli chodzi o wpływ ewentualnie stanu psychofizycznego, a szczególnie psychicznego, na działanie" - poinformował Klich w rozmowie z TVN 24. O tym, że polski psycholog ma pomagać rosyjskim ekspertom poinformowało też w piątek wieczorem radio RMF FM.
"Nie słychać głosu nikogo spoza załogi"
Klich powiedział też, że słuchając nagrań z kabiny pilotów, nie słyszał głosu nikogo spoza załogi. Według doniesień mediów urządzenia zarejestrowały słowa jeszcze jednej osoby, prawdopodobnie dyrektora protokołu dyplomatycznego w MSZ Mariusza Kazany.
- Słuchałem całych rozmów w kabinie i słyszałem bardzo dokładnie rozmowy załogi między sobą, załogi z kontrolerami na ziemi. Natomiast jeśli były jakieś inne rozmowy, to takie rozmowy są w tle. W związku z tym, słuchając bez wyciszenia szumów, ja nie słyszałem innych głosów i tego nie mogę potwierdzić, bo mogę powiedzieć to, co słyszałem - zaznaczył Klich.
Powiedział też, że sam osobiście nie dopatrzył się w rozmowach pilotów zdenerwowania, ani nie słyszał, by np. rozmawiali podniesionym głosem.
"Najważniejsze rzeczy są już odczytane"
Według Klicha badanie wypadku jest końcowym etapie zbierania danych. - Trwają jeszcze pewne uściślenia, ale można powiedzieć, że najważniejsze rzeczy są znane i są odczytane - mówił polski ekspert.
Klich był pytany również o kwalifikacje językowe załogi samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem. Według sobotniej "Rzeczpospolitej" żaden z lotników nie miał certyfikatu na prowadzenie rozmów po rosyjsku z kontrolerami lotów.
- Certyfikaty, o ile dobrze wiem, obowiązują w lotnictwie cywilnym, natomiast w lotnictwie wojskowym takie certyfikaty nie obowiązują jako forma dokumentu - powiedział Klich. Dopytywany, czy piloci mieli problemy językowe, nie chciał odpowiedzieć, zasłaniając się tajemnicą prowadzonego postępowania.
"""""""""""""""""""""""""""""
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
"Blades of Grass" Template by Will Mullis Developer News
|